Powieść
-
„Zuza Wróbel na tropie” – recenzja książek detektywistycznych dla dzieci
Ależ to była przyjemność czytać te książki! „Zuza Wróbel na tropie” to seria, która wśród dziecięcej literatury detektywistycznej zasługuje na najwyższe miejsce. W mojej ocenie powinna trafić do kanonu lektur – piekielnie inteligentne intrygi, świetnie napisani bohaterowie, humor na najwyższym poziomie i akcja w przedwojennej Warszawie, pełnej historycznych odniesień. Te książki mają wszystko, czego oczekuję od wciągających opowieści – takich, z których nie chce się wracać do rzeczywistości. Piszę o nich, bo właśnie ukazał się drugi tom serii Tomasza Duszyńskiego – „Zuza Wróbel na tropie. Mechaniczny człowiek i szkoła złodziei” – i na nim dziś się skupię. „Zuza Wróbel na tropie” to literatura detektywistyczna dla dzieci z najwyższej półki! Cieszę się, że mogłam poznać…
-
„Wylinka” – recenzja książki dla dzieci
Czasem to właśnie brak dorosłych sprawia, że dziecięcy głos brzmi najpełniej, a najgłębsze refleksje rodzą się tam, gdzie znika stały punkt oparcia. Nieprzewidywalność otwiera przestrzeń dla myśli i pytań, które w innych okolicznościach mogłyby się nie pojawić. Jeśli nawet istniały wcześniej, to dopiero w takiej pustce nabierają mocy, odwagi i głębi. Tego doświadcza Klara, 10-letnia bohaterka najnowszej powieści Wita Szostaka „Wylinka„. Pewnego sierpniowego poranka budzi się w wakacyjnym domu dziadka – zupełnie sama. Budzi ją cisza. Gdzie są rodzice? Wyjechali? Zostawili ją? Zapomnieli? Klara jest zaniepokojona, a jednocześnie dziwnie spokojna. Powinna się bać, ale nie umie. Wkrótce odkrywa, że na strychu mieszka chłopiec – Janek. Kim jest? Dlaczego wcześniej go tu…
-
„Dom Rodomiłów. Neomama” – recenzja czwartego tomu
Masz ochotę po raz kolejny otworzyć drzwi domu Rodomiłów? Nie boisz się? A może lubisz to delikatne mrowienie na karku? Może po prostu wiesz, że za tymi drzwiami czeka rodzina, w której odnajdziesz siebie i swoich bliskich? Bo choć Rodomiłowie są czarnowidzami, ich problemy bywają zaskakująco przyziemne. Popełniają błędy i mierzą się z frustracjami podobnymi do Twoich (chyba że akurat lewitują). Przed Tobą czwarty tom genialnej serii Marcina Szczygielskiego – „Neomama”. W tej części dzieje się tyle, że trudno zdecydować, od czego zacząć. Hania przeszła przez makabramę i utknęła w Domu Gdzie Indziej, podczas gdy w Domu Nigdzie Indziej pojawił się jej stryj Alfons, zamieniając się z nią miejscami. Ten…
-
„Bobek. Poważny królik o niepoważnym imieniu” – recenzja
O ludzie, jaka to jest dobra książka! Nie, to jest książka wybitna! Wybaczcie moją egzaltację, ale „Bobek. Poważny królik o niepoważnym imieniu” to jak dotąd moje największe zaskoczenie roku. Wiem, że mamy dopiero luty, ale takie odkrycia zdarzają mi się rzadko. Tu kupisz książkę! Może dlatego, że w pierwszej chwili sceptycznie pomyślałam: znów selfpublishing – ciekawe, jakie błędy tym razem wyłapię. Jednak nie mogłam się oprzeć okładce (magnetyczna!), więc zajrzałam do środka i przepadłam. Ta książka to magia, humor, piękny język i mądre refleksje. Każdy znajdzie w niej coś dla siebie. Ja znalazłam tu bardzo wiele. I co ważne – książka napisana jest pięknym językiem, a w fabule nie ma dziur. „Bobek.…
-
„Zaklinaczka burz”
„Zaklinaczka burz” jest dla tych, co cenią w książkach nastrój magiczny i niespieszny. Którzy w baśniowych i łagodnych opisach odnajdują radość. Dla których spokojne i delikatne budowanie opowieści ma znaczenie większe niż akcja, dynamika i przebojowa narracja (co nie znaczy, że energii i rozmachu tu nie ma). To opowieść, w którą zanurzą się ci, którzy pozwalają myślom dryfować w nieznane, a serca mają otwarte i ciepłe. Oto historia subtelna, a zarazem brutalna. Czuła, a także bezwzględna. W której miłość i dobro są silniejsze niż magia. A magii w „Zaklinaczce burz” nie brakuje. Okaże się jednak, że nie jest potrzebna do szczęścia, ani nie jest tak silna jak miłość i odwaga.…
-
„Szkoła szpiegów. W tajnej służbie.
Za każdym razem, gdy ktoś pyta o wciągającą książkę dla młodszych nastolatków i nastolatek, moje czytelnicze serduszko skacze z radości. Bo okazuje się, że młodsza młodzież też czyta, a literatura dla tej grupy wiekowej ma się naprawdę dobrze. Zresztą podrzuć swojemu dziecku „Szkołę szpiegów. W tajnej służbie” i sam_a obserwuj, jak szybko wsiąknie w świat tajnych agentów. „Szkoła szpiegów. W tajnej służbie” to piąty tom przygód Benjamina Ripleya, trzynastolatka, który jest uczniem Akademii Szpiegostwa CIA. (Książki warto czytać po kolei, ale jeśli zaczniesz tak jak ja, od końca, to nie martw się, autor zadbał o subtelne wzmianki nawiązujące do poprzednich części, więc się nie pogubisz). Ben to z jednej strony…
-
„Silla”
„Silla” wciąga łagodnie i rozpędza się delikatnie po to, aby finalnie wrzucić Cię na grzbiet pędzącego po zaśnieżonym lesie wilka i zaskoczyć do utraty tchu. Wywołuje delikatne uśmiechy, wzrusza do łez, a w mokre oczy rzuca życiowe prawdy i tęsknoty. O przyjaźni, poświęceniu i harmonii. Też o miłości, tej bezwarunkowej i tej pełnej zazdrości, a także tej, którą sami wybieramy. To książka, która rozprawia się ze złem i przestrzega przed tym, co się stanie, jeśli się mu poddasz. Dlatego wiedz, że gdy sięgniesz po „Sillę”, to przepadniesz. Owieje Cię tajemnica i magia, a odgłos skrzypiącego śniegu oraz echo pędzących wilków będą ścieżką dźwiękową tej historii do ostatniej strony. A o…
-
„Rośnij. Odważ się marzyć!”
„Rośnij. Odważ się marzyć” to książka dla wszystkich, którym marzenia wydają się tak odległe, że nie warto po nie sięgać. Dla tych, co zmęczeni są światem i nie wiedząc, co dalej z tym zrobić, trwają w smutku i beznadziei. To też opowieść dla tych, którzy potrzebują przewietrzyć głowy i otworzyć serca. A to dlatego, że Caryl Lewis magicznie zasiewa w czytelniku nasionko, które dodaje otuchy, popycha do działania i kwitnie głęboko skrywanymi marzeniami. Tak, to z pewnością książka o marzeniach. I choć magia miesza się tu z rzeczywistością, to po lekturze tej książki, będziesz wiedzieć, że nie potrzebne są żadne czary, aby dążyć do swoich pragnień. Wszystko dzieje się w…
-
„Motel Calivista”
Uwielbiam to uczucie, kiedy wsiąkam w opowieść i wydaje mi się, że stoję tuż za plecami bohaterów (a może nawet jestem jednym z nich). Że mnie też pali kalifornijskie słońce, że zalewa mnie gniew, gdy nauczycielka niesprawiedliwie mnie potraktuje i smutek, gdy mama depcze moje dążenia. Mnie również gorąca pizza parzy w palce, a w modnych jeansach mogę podbijać świat. Czuję się jak Mia, bohaterka wyśmienitej powieści dla niedorosłych czytelników, „Motel Calivista”. To książka o szukaniu wolności, o przyjaźni, empatii i bezinteresownej pomocy. O niesprawiedliwości, ale też o przeciwstawianiu się jej i o odwadze. To opowieść o wytrwałości, marzeniach i ludzkiej dobroci. Pojawi się też kwestia rasizmu, biedy i emigracji.…
-
„Jak poznałem Świętego Mikołaja”
A gdyby Mikołaj okazał się szczupłym elfem niewielkiego wzrostu? A co gdyby w swojej przeszłości nie zawsze był dobry, życzliwy i wielkoduszny? Może ktoś kiedyś go zranił, źle mu życzył, miał za sknerę? Czy to w ogóle możliwe? Bo to, że przeciskanie się przez komin może skutkować skręceniem mikołajowej kostki, brzmi już chyba całkiem prawdopodobnie? Jeśli chcesz poznać jedną z wersji historii o Mikołaju (myślę, że to jest ta prawdziwa), to koniecznie sięgnij po „Jak poznałem Świętego Mikołaja”. Poczujesz trochę, jakbyś już gdzieś czytała tę historię. To będzie uzasadnione wrażenie, bo Ben Miller stworzył wariację na temat „Opowieści wigilijnej”. Mówisz, że to ryzykowne? Też tak na początku myślałam, a wyszło…