Picturebook
-
„Stworcio nie lubi swojej pupy”
Daruję sobie wywód na temat tego, jak bardzo ważna jest samoakceptacja. Nie wspomnę również o tym, że to super, gdy sami siebie lubimy. Nie będę też pisać, że warto pozbyć się kompleksów. Dlaczego? Bo przecież wszyscy o tym wiemy. Więc czemu mimo tej wiedzy, tak wielu z nas wciąż uważa się za brzydkich, z za dużymi nosami, krzywymi nogami, grubymi brzuchami? To już zostawię specjalistom, a dziś skupię się na książce, która po prostu pomoże Twojemu dziecku lubić to, jak wygląda. Oto „Stworcio nie lubi swojej pupy”, czyli najbardziej puchata książka o docenianiu swoich oczu, nosa, zębów, rąk i innych części ciała. Antoine Dole (tekst) i Bruno Salamone (ilustracje) o…
-
„Ostatnia dzika ostoja”
Literacko zaczęłam ten rok wybornie. Sięgnęłam bowiem po „Ostatnią dziką ostoję”, nie mając wobec tej książki żadnych oczekiwań. Nie czytałam wcześniej żadnych recenzji, opinii, nawet opisu na tylnej okładce. I przepadłam. Zauroczyła mnie historia stworzona przez Cecilie Heikkilę, a dwójka niedźwiedzich bohaterów wywołała czułość i wzruszenie. „Ostatnia dzika ostoja” to książka, która przypomniała mi to, o czym na co dzień zapominam. To, że na tej planecie jesteśmy jedynie gośćmi, i to przez arcykrótką chwilę. A potem może ktoś nas wspomni, gdy spojrzy w rozgwieżdżone niebo. „Ostatnia dzika ostoja” to historia dwójki niedźwiedzi, mądrego dziadka i jego wnuka, który zainspirowany znalezioną na dziadkowej lodówce pocztówką, chce wyruszyć do miejsca z tejże…
-
„Naprawdę widziałem mamuta!”
Kto mnie zna, ten wie, że w książkach dla dzieci ze wszech miar cenię absurdalny humor, swobodę i szczyptę szaleństwa. To wszystko znajduję w książce „Naprawdę widziałem mamuta!” od wydawnictwa Frajda. Bo czy poszukiwanie mamuta na Antarktydzie (i zakładamy, że nie cofamy się do prehistorii) to nie jest czyste szaleństwo? Wyobraź więc sobie, że jesteś uczestnikiem wyprawy badawczej na Antarktydzie. Chcesz się bliżej przyjrzeć życiu pingwinów. (Tych tam nie brakuje). Jednak jeden z Twoich kolegów twierdzi, że wybrał się w ten ekstremalnie zimny region po to, aby zobaczyć… mamuta. (Tych akurat tam brakuje). A żeby było jeszcze śmieszniej, to twierdzi, że właśnie takiego spotkał. Ale to nie koniec rewelacyjnych wieści.…
-
„Kiedy urosnę”
Cudownie soczysta, owocowo pachnąca, totalnie pochłaniająca i w mig poprawiająca humor! Tak właśnie odbieram książkę „Kiedy urosnę” Marii Dek. I choć po jej lekturze, rwie mi się na usta – „Nie dorastaj!”, skierowane do każdego dziecka w zasięgu mojego głosu, to wiem, że tak się nie da. Jednak, gdy już przeobrazisz się w tego poważnego i statecznego dorosłego, to pamiętaj, że Twoją największą mocą cały czas jest wyobraźnia (i umiejętność liczenia ;)). Warto więc czasem udać się na bezludną wyspę i poznać niesamowite stworzenia, zasadzić w ogrodzie warzywa o kształtach, które nawet trudno nazwać, czy zrobić z gumy balona tak gigantycznego, aby zmieściły się w nim słonie. Choćby to wszystko…
-
„O rybaku, jego żonie i złotej rybce”, „Krzesiwo”
Być może, gdy zobaczysz te książki, to odczujesz nostalgię, może wrócą wspomnienia z dzieciństwa, pojawi się lekkie ciepło na sercu. A to dlatego, że książki, które dziś Ci pokażę, Vojtěch Kubašta stworzył ponad 50 lat temu. Na dodatek to klasyczne legendy w wersji pop-up, a więc z ruchomymi elementami i przestrzennymi rozkładówkami. Dwa najnowsze tytuły z Kolekcji Retro od wydawnictwa Entliczek, to „O rybaku, jego żonie i złotej rybce” oraz „Krzesiwo”. Vojtěch Kubašta ma na swoim koncie ponad 200 książek, z czego blisko 60 anonimowo stworzył na zlecenie Walta Disneya. Jego pop-upy to przykłady nowatorskiego podejścia do projektowania książek dla dzieci. Inspirują nawet współczesnych twórców. Polscy czytelnicy mogą wybierać spośród…
-
„Teatr po sąsiedzku”
„Teatr po sąsiedzku” to książka, która całą sobą wpisuje się w moje pojmowanie nietuzinkowej i zapadającej w pamięć literatury dziecięcej. Taka, przy której chcę się zatrzymać na dłużej i podziwiać. Która przywołuje obrazy raz już widziane i roztacza niepowtarzalną atmosferę dziecięcych sekretów. Czytając „Teatr po sąsiedzku”, czułam się, jakbym przez dziurkę od klucza zaglądała do świata zarezerwowanego wyłącznie dla niedorosłych. Wypełnionego beztroską, radością i zabawą, ale też takiego, w którym jest miejsce na niepewność, zazdrość izłość. W książce Sonji Danowski początkowo obserwujemy dwójkę rodzeństwa, Pię i Pabla, którzy spędzają czas na zabawie pacynkami. Są w ogrodzie, wydaje się, że to początek jesieni. W pewnym momencie dzieci zauważają zabawkowy helikopter, który…
-
„Już nie chcę być wiewiórką”
Tej wiewiórki nie da się nie lubić. Choć czasem bywa samolubna („To jest moje drzewo”), zachłanna („Trochę dużo”) i zazdrosna („Już nie chcę być wiewiórką”), to w tej swojej neurotyczności wydaje się też bezbronna i zagubiona. Dlatego pewnie wzbudza tak ciepłe uczucia i potrafi rozbawić. „Już nie chcę być wiewiórką” to trzecia część serii, która przebojem wdarła się do naszej domowej biblioteczki. Tym razem ruda bohaterka czuje, że lepiej by jej było w skórze kogoś innego. Może bobra, może jelenia, a może jeża. Próbuje więc ścinać drzewa zębami zupełnie jak bobry, przemierza leśne połacie niczym rogaty jelonek i zajada dorodne jeżyny, jakby była jeżem. Jednak w żadnym z tych wcieleń…
-
„Moja mama, mój tata”
Zawsze powtarzam, że to sztuka stworzyć książkę obrazkową dla dzieci, która trafi do małego Stasia, co ma 4 lata, jak i do Stanisława w wieku 34 lat. To wyzwanie, aby książka była prosta, ale nie infantylna. Kolorowa i zabawna, ale też ze smakiem. Taka, którą przyjemnie czyta się wspólnie, która otwiera małe i duże głowy do myślenia, a usta do rozmawiania i śmiania się. A przede wszystkim, aby była nie do podrobienia. I taka właśnie jest książka Małgorzaty Swędrowskiej z ilustracjami Joanny Bartosik, „Moja mama, mój tata”. Ta książka wywołuje mimowolny uśmiech na twarzy za każdym razem, gdy się ją czyta. Bo oprócz tego, że bawi słowną grą i uproszczonymi…
-
„Pustka”
„Pustka” zrobiła na mnie wrażenie tym, że temat straty przedstawia wprost, a przy tym umiejętnie ubiera go w poetyckość i plastyczność. Nie ma tu przypadkowych słów czy obrazów. Szalki wagi odmierzającej znaczenie poszczególnych stron wiszą równo, bo każda z nich ma w sobie tak samo mocny ładunek. W zaledwie kilkunastu zdaniach wymienionych przez bohaterki (dziewczynkę i spersonifikowaną pustkę po jej kocie) kryje się ból, tęsknota i żal, ale również nadzieja, spokój i sentyment. Dostrzeżesz to również w ilustracjach. Ta książka wzrusza, ale nic nie wymusza na czytelniku. „Pustka” może wydawać się dosadna. Już pierwsze wypowiedzi są mocne, szczere, niezmiękczone. „Kim jesteś? Jestem pustką po Twoim kocie”. Bez ubarwiania, sztucznego uśmiechu,…
-
„Ziemianie”
Oczy mam wielkie ze zdziwienia i zachwytu, gdy czytam tę książkę. To w końcu raport Międzyplanetarnej Ekspedycji Badawczej, czyli przedstawicieli najinteligentniejszych form życia w kosmosie, na podstawie informacji zbieranych od 5 miliardów lat. Przyznasz, że brzmi to poważnie i rzetelnie. Dlatego, gdy czytam, że wszyscy ludzie na Ziemi ważą 3 razy mniej niż wszystkie wirusy, to jednak przecieram oczy ze zdumienia. Albo, gdy dowiaduję się, że na jednego Ziemianina przypadają ponad 3 kurczaki (łącznie jest ich 26 miliardów!), to chwytam się za głowę. I właśnie takimi smaczkami, ciekawostkami i faktami na temat mieszkańców Ziemi (nie tylko ludzi) wypełniona jest po brzegi fenomenalna książka „Ziemianie”! W „Ziemianach” fakty na temat życia…