Opowiadania
-
„Najmniejszy słoń świata”
„Najmniejszy słoń świata” Macieja Szymanowicza to historia, która ma już 10 lat, lecz jej ciepły przekaz w ogóle się nie starzeje. Wydawnictwo Kropka oddaje zatem w nasze ręce nowe wydanie z odświeżonymi ilustracjami, które treścią ujmują jednak tak samo, jak kiedyś. Ta książka to opowieść o pewnym słoniu, który urodził się w zoo, lecz bardzo zapragnął dostać się do Afryki, gdzie, jak myśli, jest jego dom. Zostawia więc mamę i tatę i samotnie wyrusza w nieznane. Gdzie trafi? Najpierw do lasu, potem do szoły, a na koniec do najmniejszego cyrku świata. Nie brzmi to zbyt optymistycznie? Spokojnie, słoń zostanie uratowany, bo po drodze zdążył zyskać serdecznych przyjaciół, którzy nie pozwolą…
-
Seria „Czytam sobie”
Są 3 powody, dla których warto nauczyć się czytać. Pierwszy to „Tramwaj numer 28”, drugi to „Pan Pit i jego kwiatek” oraz trzeci – „Pożar w fabryce”. Czyli najnowsze tytuły z kultowej serii „Czytam sobie”! Oczywiście jest jeszcze więcej powodów, dla których warto umieć czytać. Bo przecież seria „Czytam sobie” liczy grubo ponad setkę tytułów. Nazbierało się ich przez 10 lat! Dziś natomiast pokażę Ci najnowsze trzy powody. „Czytam sobie” to seria, która ma już 10 lat! Do książek z poziomu pierwszego dołączył „Tramwaj numer28” autorstwa Rafała Witka. Pogodna opowiastka o słynnym lizbońskim tramwaju i pewnym zaginionym kotku. Całość okraszona zabawnymi ilustracjami Tomka Kozłowskiego. Wspaniała inspiracja nie tylko do czytania,…
-
„Muzyczne opowieści. Dziadek do orzechów”
Ta książka to prawdziwa uczta dla zmysłów! Dotknij okładki i poczuj jej fakturę, przyjrzyj się złotym zdobieniom i niezliczonym detalom, które przykuwają wzrok. Zajrzyj do środka, zachwyć się klasycznymi, subtelnymi ilustracjami i przeczytaj tekst, który jest uproszczoną wersją ponadczasowego opowiadania – „Dziadek do orzechów”. A najlepsze przed Tobą, naciśnij symbol nutki i wyobraź sobie, że siedzisz w operze i zasłuchujesz się w muzyce Czajkowskiego skomponowanej do tego wybitnego baletu. „Muzyczne opowieści. Dziadek do orzechów” udowadniają, że książki są magiczne i przenoszą w czasie i przestrzeni! W tej zjawiskowej oprawie dostajesz pobudzającą wyobraźnię historię o Klarze, którą w wigilijny wieczór spotkają nieprawdopodobne wydarzenia. Będzie świadkiem bitwy ołowianych żołnierzyków z Królem Myszy,…
-
„Opowieści z Białej Doliny” i „Lato w Białej Dolinie”
Tęsknie do Białej Doliny. Do tej z książek Przemka Corso i Marceliny (liczę na kolejny tom!), ale też do tej swojej własnej. Do miejsca, w którym wszystko jest dokładnie takie, jakie być powinno. W którym każdy jest sobą i nie musi się nawet nad tym zastanawiać. W którym nikt się nie dziwi, jeśli wolisz spędzać czas ze swoimi psami, niż z ludźmi (jak Leśniczy Gałązka). Nikt też nie zabrania dzieciom być dziećmi (trzeba tylko pamiętać o bezpieczeństwie), a lisom zajadać się pietruszkami. A nawet jeśli komuś wpadnie do głowy pomysł, aby zmieniać innych, to ostatecznie dochodzi do wniosku, że najlepiej, gdy jednak każdy jest sobą. „Opowieści z Białej Doliny” i…
-
„Opowieści z Doliny Muminków” i „Nowe opowieści z Doliny Muminków”
Bratanica Tove Jansson (autorki słynnych Muminków), Sophia Jansson zdecydowała się zebrać fantastyczne historie o Muminkach i odświeżone przedstawić współczesnym czytelnikom. Bardzo się cieszę, że to zrobiła, ponieważ „Opowieści z Doliny Muminków” i „Nowe opowieści z Doliny Muminków” są doskonałą okazją, aby zaprosić dzieci do świata literatury dzieciństwa ich własnych rodziców. W końcu Muminki to postaci łączące pokolenia. Sophia Jansson w krótkim wstępie do obu tomów pisze, jak wspaniale wspomina z dzieciństwa momenty wieczornego czytania z dorosłymi. Podkreśla bliskość i więź, jakie się wtedy wytwarzały i oczywiście, jak cudowne było wyobrażanie sobie wszystkich niesamowitych obrazów z czytanych książek. Piszę o tym, ponieważ „Opowieści z Doliny Muminków” to moim zdaniem książki wprost…
-
„Świąteczne opowieści Krasnalka”
„Świąteczne opowieści Krasnalka” przywodzą na myśl bajki, które kiedyś opowiadały babcie. Wyobrażam sobie, że czytam je na bujanym fotelu, przykryta wełnianym kocem, a ciepło dobiegające z kominka, rozgrzewa zmarznięte stopy. Za oknem prószy śnieg, a zapach słodkiego kakao wypełnia całą izbę. To właśnie nazywam małą przyjemnością. „Świąteczne opowieści Krasnalka” przyniosły mi nawet więcej niż małą przyjemność, bo po ich lekturze czułam, że wszystko jest dokładnie takie, jakie powinno być. Bernadetta Borodziuk snuje kilkanaście magicznych opowieści, które otaczają ciepłem, spokojem i dobrem. Wprowadzają w serca czytających uczucia, które ogrzewają od środka. A przecież w tych krótkich historyjkach nie dzieje się nic spektakularnego. Nie silą się na wyjątkowość, nic w nich nie…
-
„Emi i Tajny Klub Superdziewczyn. Magia świąt”
Zawsze, gdy ktoś pyta o dobrą serię książek dla dziewczyn, to odpowiedź mam szybciej niż padnie znak zapytania. „Emi i Tajny Klub Superdziewczyn”, to moja odpowiedź. I dopowiadam, że od niedawna to też seria dla chłopaków (do klubu został przecież przyjęty Franek)! A jeśli ma to być jeszcze książka na świąteczny czas, to wtedy sprawdzi się najnowsza część, czyli „Emi i Tajny Klub Superdziewczyn. Magia świąt”. Tym razem Emi i jej przyjaciele stworzą zupełnie wyjątkowy kalendarz adwentowy. Nie będzie w nim prezentów ani łakoci. Będą za to misje, których głównym celem jest sprawianie radości innym i budowanie magicznej atmosfery. Tajny Klub zorganizuje więc zbiórkę rzeczy dla psiaków przebywających w schronisku.…
-
„Szczęściarz”
Ta historia mogłaby wydarzyć się gdziekolwiek i kiedykolwiek. (Oczywiście pod warunkiem, że nie zgubiłaś jeszcze dziecięcej wiary w to, że zabawki ożywają, gdy tylko nie patrzysz). Marta Dębowska zdecydowała się jednak umiejscowić historię gałgankowego pajacyka w magicznym czasie świąt. I to naprawdę znakomite, bo ta wyjątkowa atmosfera wyczuwalna jest już od pierwszych stron. A właściwie od samej okładki. „Szczęściarz” czaruje od pierwszego spojrzenia. To opowieść o gałgankowym pajacyku, który od lat dzielnie umila czas klientom odwiedzającym kwiaciarnię „Florian i Róża”. Jest uroczą dekoracją, która zachęca do poczęstowania się cukierkami. Najczęściej to dzieci zwracają na niego uwagę. I to cieszy pajacyka najbardziej. Jego marzeniem jest znalezienie dzieci, które będą się nim…
-
„Smok mojego taty”
Są takie książki dla dzieci, które nie silą się na dydaktyzm, nie mają ukrytego drugiego dna, nie puszczają oczka do dorosłych. Nie trzeba w nich czytać między wierszami, nie skrywają w sobie tajemnicy wszechświata (chyba że jest nią wyobraźnia) i nie wyciskają łez wzruszenia (choć wzruszyć też się można). Nie próbują nawet złapać na haczyk pozornej edukacji, moralizacji czy uwznioślenia. A jednak zachwycają. Jak to możliwe? Zaraz Ci pokażę, bo mam jedną z takich perełek. To „Smok mojego taty”. Nie uwierzysz, ale ta książka ma ponad 70 lat! I może to właśnie rocznik trochę wyjaśnia jej fenomen? Bo myślę sobie, że współcześnie otacza nas ogrom książek, które ścigają się w…
-
„Słonecznikowa 5. Przygody piratów”
Jakiś czas temu zabrałam Cię w odwiedziny na Słonecznikową 5, pamiętasz? Poznałaś/eś wtedy sympatyczną rodzinkę i ich psa Zadziorka. Już wtedy przekonałaś/eś się, że trójka rodzeństwa ze Słonecznikowej to dzieci z bogatą fantazją. A ich rodzice to anioły, cierpliwi, wyrozumiali i spokojni. A jak jest na Słonecznikowej w wakacje? Otóż całkiem podobnie, tylko nieco cieplej, może jeszcze trochę weselej, pomysłowo i uważnie. Krzyś, Lilka i Adaś dalej korzystają ze swojej nieograniczonej wyobraźni. Łowią więc ryby w piaskownicy, znajdują list w butelce, szukają kwiatu paproci, pływają kajakami po wodospadach. A to wszystko w przydomowym ogródku. Do takich zabaw potrzebne jest niczym nieskrępowane kreatywne myślenie, swoboda, luz i optymizm. I mam wrażenie,…