4+,  5+,  6+,  7+,  8+,  Serie,  Z humorem

„Tato, kiedy przyjdzie święty Mikołaj?”

Kto już usłyszał w tym roku słynne pytanie „Kiedy przyjdzie święty Mikołaj?”. Ja już! Jeśli Twoje dziecko także nie może się już doczekać świąt, to mam książkę, z którą na pewno czeka się przyjemniej i weselej. Oto wznowienie świątecznego tytułu z fińskiej serii o zwariowanej rodzinie Różyczków, czyli „Tato, kiedy przyjdzie święty Mikołaj?”.

Jest wczesna jesień, kiedy dzieci pana Różyczko pytają: „Tako, kiedy przyjdzie święty Mikołaj?”. I bynajmniej nie jest to nieśmiałe zapytanie, żartobliwe czy zadane mimochodem. Olaf, Konstanty i Anna Maria, czyli dzieci pana Różyczko, pytają na poważnie. Tak poważnie, że aż marszczą im się czoła. Od tego momentu pytanie o Mikołaja będzie padać co kilka dni, a cierpliwość taty zostanie wystawiona na próbę.

W końcu jest Wigilia. Trwają przygotowania, tata szykuje świąteczne dania, a dzieci pakują dla niego prezent. Jaki? Naprawdę zwyczajny, nic wielkiego. To tylko stary, wahadłowy zegar z salonu. W tym samym czasie dzwoni telefon. To święty Mikołaj! Ale nie ma dobrych wiadomości – jest mocno zapracowany i nie zdąży odwiedzić Różyczków. Co teraz? Tata wpada na genialny pomysł. Zaprosi na kolację sąsiada, pana Rurka, i pożyczy od niego strój świętego Mikołaja. Problem jednak w tym, że zarówno tata, jak i pan Rurek, chcą być Mikołajem. No więc Mikołajów będzie dwóch. A nawet trzech. Bo jednak ten prawdziwy również się zjawi. I jak to zazwyczaj u Różyczków bywa, mama też dotrze w ostatniej chwili.

„Tato, kiedy przyjdzie święty Mikołaj?” to książka, z którą oczekiwanie na Święta będzie pełne śmiechu i radości.

Uwielbiam, jak Markus Majaluoma żartuje z sytuacji, które niejednego rodzica wyprowadzają z równowagi. Mistrzowsko operuje absurdem i komizmem, które zwyczajnej (czasem problematycznej) codzienności dodają luzu i humoru.

I te ilustracje! Popatrz tylko na szelmowskie uśmiechy trójki rodzeństwa i na upoconego tatę w kuchni z rybą wystającą z fartucha. Spójrz na pana Rurka, gdy cieszy się na myśl o przebraniu się za Mikołaja. I na szczegóły: krowę całująca renifera, dziurawe skarpety Mikołaja, skrzaty drzemiące w saniach.

W tej historii nietuzinkowy humor, zwariowane ilustracje i komiczne dialogi łączą się z rodzinnym ciepłem i bliskością. Zwróć uwagę, że żaden z Mikołajów nie przychodzi z prezentami. To nie na nie czekały dzieci. A na wspólne wygłupy, muzykowanie, tańce i… przejażdżkę na reniferze.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *