9+,  Dla nastolatków

„Hydropolis. Walcz”

Tu kupisz książkę

Wszystkim młodym czytelnikom i czytelniczkom życzę, aby na swojej książkowej drodze jak najczęściej trafiali/trafiały na książki takie jak „Hydropolis”. Czyli jakie? Otóż takie, które idą pod prąd. Które wyłamują się ze schematów i nie dają się poskromić. To właśnie w takich historiach młodzi mogą się przeglądać. I mimo że akcja „Hydropolis” rozgrywa się w podwodnych bąblach, to ta książka mówi więcej o naszej rzeczywistości niż niejedna historia twardo osadzona w znanych nam realiach.

W drugim tomie „Hydropolis” obserwujemy Emmę. Dziewczyna ma 12 lat i żyje w podwodnej kolonii. Widzimy jej codzienność, w której, aby nie stracić szacunku do samej siebie, staje twarzą w twarz z własnymi lękami i słabościami. Bo w życiu nastolatków najtrudniejsze wcale nie muszą być warunki, w jakich żyją, a relacje z rówieśnikami i trzymanie się konkretnych wartości. Emma nie ma łatwo, choruje na AZS, a inni nie dają jej o tym zapomnieć. Bywa wyszydzana, jednak paradoksalnie dodaje jej to siły i pewności. Dziewczyna ma swoje zasady i potrafi się sprzeciwiać nie tylko rówieśnikom, ale również Starszym. Jednak to nie jedyne problemy Emmy. W kolonii dojdzie do tragedii, a na Emmę będą czekać kolejne wyzwania, pytania i tajemnice.

„Hydropolis. Walcz” wciąga tak, że aż brakuje tchu.

„Hydropolis. Walcz” to książka o relacjach, które bywają trudne, ale też dające satysfakcje. Emma ma pod opieką Gildę, ośmiolatkę, która wyzwala w niej ciepłe uczucia. Ma też kilkoro bliskich osób, które zupełnie nie postrzegają Emmy przez pryzmat jej choroby. Te relacje również daję jej siłę.

To również, a może przede wszystkim, opowieść o byciu sobą, o kwestionowaniu tego, co wydaje się niezmienne. O ciekawości, która popycha do działania i odwadze, której potrzeba zarówno do pokonania strachu podczas rytuału Czterech Śmierci, jak i do tego, aby w różnych sytuacjach mówić – nie, nie zgadzam się.

To w końcu historia absolutnie pochłaniająca, tajemnicza i nieco mroczna. Jednak też niepozbawiona humoru. Momentami okrutna, ale przez to wyraźna i ostra. Trudno się od niej oderwać, bo futurystyczny świat, który stworzył Zygmunt Miłoszewski, a zobrazował Piotr Sokołowski, dosłownie wciąga pod wodę, aż brakuje tchu.

Niech młodzi czytają „Hydropolis”!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *