Uncategorized

„Lucek i Dziki Nieśpiki” – książka, która pomaga dzieciom „łapać emocje” zanim wymkną się spod kontroli.

Zdradzę Ci sekret. Ta książka to podpucha. Patrzysz na okładkę i widzisz dziki nieśpiki, jakieś szalone zwierzaki, zaskoczonego chłopca i myślisz sobie: „Okej, będzie wesoło, będzie zabawnie”. I rzeczywiście jest. Ale… w pewnym momencie łzy same cisną się do oczu. Nie dlatego, że to ckliwa historia, tylko dlatego, że nagle dociera do Ciebie prosta prawda: widzisz swoje dziecko naprawdę. Jego emocje, potrzeby, całą tę burzę, z którą ono próbuje sobie poradzić. I to uderza mocniej niż jakakolwiek wzruszająca scena. Taki właśnie jest „Lucek i Dziki Nieśpiki”.

Lucek i Dziki Nieśpiki

„Lucek i Dziki Nieśpiki” to książka, która wspiera dzieci w wyciszaniu się.

„Lucek i Dziki Nieśpiki” Agnieszki Misiak to książka niby lekka, a jednak bardzo życiowa. To nie jest opowieść z serii „o wielkiej miłości”, gdzie wszystko kończy się słodko i przewidywalnie. To książka, która zatrzymuje. Nagle przestajesz gonić myślami: pranie, obiad, zakupy, tysiąc spraw do ogarnięcia. A uświadamiasz sobie, że obok masz dziecko. Człowieka. Ze swoim układem nerwowym, małym, delikatnym, a jednak pełnym emocji, które często w ogóle się w nim nie mieszczą.

Lucek nie może zasnąć, bo zawsze, gdy kładzie się spać, odzywają się jego Dziki Nieśpiki. One chcą jeszcze pobiegać, coś zjeść, pobawić się, poskakać, a czasem po prostu przypomnieć, że „to jeszcze nie pora”. Brat Lucka ma swoje Kruki Zmartwiuki, które ciągle podsuwają mu powody do martwienia się, a mama ma Niedźwiedza Cuksa – ten zawsze domaga się czegoś słodkiego. Jak widzisz, każdy ma swojego zwierzaka. Tak jak w prawdziwym życiu, każdy z nas ma swoje emocje i potrzeby, które zazwyczaj ujawniają się wtedy, gdy nie jesteśmy na to przygotowani.

Lucek ucieka przed dzikami
Lucek w łazience i dziki niespiki

Ta książka podpowiada konkrety. Na przykład, zamiast dziesięć razy powtarzać „idź już spać”, można dziecku powiedzieć: „Widzę, że twoje Dziki Nieśpiki jeszcze harcują. Podrapmy je po raciczkach” i zrobić dziecku delikatny masaż plecków lub stópek. A dziecko, zamiast walczyć z sobą, łatwiej powie: „Moje Nieśpiki chciałyby jeszcze poukładać Lego”. To język prostszy, bliższy i o wiele prawdziwszy niż suche komunikaty. Bo nazywanie emocji, nawet dla dorosłych, bywa trudne.

„Dzieci nie lubią nudnych rozmów o emocjach”

Autorka podpowiada kilka pomysłów na wyciszenie i wyregulowanie emocji dziecka. A każdy z nich możesz schować do swojej skrzynki na skuteczne sposoby w kryzysowych sytuacjach i sięgać po nie wspólnie z dzieckiem w razie potrzeby.

Siła tej książki tkwi w tym, że zamiast pouczeń i morałów dostajemy zaproszenie do zatrzymania się. Do zauważenia, że dziecko nie robi nic „na złość”. Że ono naprawdę próbuje sobie poradzić. I że naszym zadaniem jest je w tym wesprzeć.

A do tego jest tu ogromna dawka humoru. Takiego życiowego, niewymuskanego, autentycznego. Tu dialogi brzmią tak, jak w rzeczywistości.

„– Proszę, mam dla was prince polo i paczkę oreo. Schowajcie je sobie w sejfikach, żeby wam matka nie zeżarła – mówi babcia”.

Mama przytula Lucka w łóżku
Zabawki rozrzucone w pokoju
Tata i Lucek leżą na podłodze. Obok Dziki Nieśpiki
Tata drapie leżącego na łóżku Łucką

Ilustracje do książki stworzyła wspaniała Nika Jaworowska-Duchlińska. Są zabawne, charakterne, pełne życia. I nieidealne, czyli dokładnie takie, jak codzienność. Dzięki temu książka nie jest przesłodzona ani wymuskana, tylko prawdziwa, bliska, taka, która rezonuje z naszymi doświadczeniami.

„Lucek i Dziki Nieśpiki” to książka, która nie moralizuje, a otwiera oczy. To książka, która daje dziecku język do mówienia o tym, co czuje, a rodzicowi narzędzia do wspierania. To książka, która sprawia, że zamiast się spieszyć i denerwować, masz ochotę zatrzymać się, spojrzeć dziecku w oczy i przytulić je mocniej.

I jestem przekonana, że powinien przeczytać ją każdy rodzic. Bo jeśli nauczymy się zauważać nasze dzieci wraz z ich Dzikami Nieśpikami, Krukami zmartwiukami i wszystkimi inne stworzeniami – to naprawdę łatwiej będzie nam się dogadać. A wtedy codzienność z dzieckiem staje się mniej o krzyku, a bardziej o byciu razem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *