„Jak zebra przeszła samą siebie”
Oto książka, którą wybrałam nie tylko po okładce, a też po tytule. Rozłożył mnie na łopatki. A jeśli w środku jest jeszcze zabawa słowem, humor i rym, to taka książka ma mnie już w garści. Tak też jest z „Jak zebra przeszła samą siebie”, pędzącą wyliczanką, która owinęła sobie mnie wokół palca.
„Ta książka się zaczyna od biegnącego pingwina”, potem będą foki, nietoperze, delfiny, leszcze, rottweilery i inne zwierzaki. Wszystkich będzie aż 40, tyle ile jest stron w książce. I nawet najmniejsze stworzenie (będzie to pantofelek. Tak, ten, którego budowę wszyscy znamy ze szkoły) gdzieś pędzi. Poza susłem, bo ten właśnie przyciął komara, tzn. na drzemkę poszedł. Pędzą małe boksery, gnają króliki, mknie pająk, śmigają szczury, truchta różowe prosię. Prawie czuć wiatr we włosach. A gdzie wszyscy tak biegną? Tego nie mogę zdradzić 😉
„Jak zebra przeszła samą siebie” to też niecodzienna wyliczanka. Ile radochy może być przy liczeniu do 40, wiedzą tylko ci, którzy sięgną po tę książkę. Jednak nie tylko tekst jest tu fikuśny. Ilustracje również dają dużo frajdy. Dla mnie to Monty Python i Ministerstwo Głupich Kroków w wersji zwierzęcej i dla dzieci 😉
Warto sięgać po książki, które skrzą się dowcipem, a ich czytanie to czysta przyjemność. Nie ma to jak pochichrać się wspólnie z dzieckiem przy dobrej lekturze 🙂
„Jak zebra przeszła samą siebie”, Mariusz Pitura
Ilustracje: Aleksandra Słowińska
Wydawnictwo Dwie Siostry, 2022
Liczba stron: 40
Wiek: 2+