6+,  7+,  8+,  9+,  O zwierzętach

„Kto by nie chciał mieć psa?” – opowieść o czułości, przyjaźni i wielkiej psiej miłości.

Jako absolutna psiara, taka z krwi, kości i z sierścią na swetrach, jestem przeszczęśliwa, że to właśnie ja mogłam objąć patronatem książkę „Kto by nie chciał mieć psa?” Marty Guśniowskiej z ilustracjami Daniela de Latour, wydaną przez Wydawnictwo Wilga.
Uwielbiam psy. Sama mam jednego, a wkrótce dołączy do nas kolejny. Moja córka też już zaraziła się tą miłością, więc możesz sobie wyobrazić, jak ogromną radość sprawiła mi ta książka. Ale to nie tylko temat psów sprawia, że ta historia tak mocno chwyta za serce.

Henryk VIII Mydłkiewicz i jego wyjątkowa przygoda

Poznajcie Henryka VIII Mydłkiewicza, syna Henryka VII Mydłkiewicza, właściciela znanej mydlarni Mydłkiewiczów. Już w pierwszym rozdziale spotykamy całą linię przodków Henryka , od Henryka I po Henryka VII, i od razu wiemy, że czeka nas coś niezwykłego. Autorka już od pierwszych zdań bawi się słowem i konwencją: jest błyskotliwie, dowcipnie, momentami absurdalnie, ale zawsze z urokiem i wdziękiem.

Henryk VIII to chłopiec, który chciałby mieć wszystko, i to najlepiej natychmiast. Marzy o kolejnych zabawkach i coraz większych pokojach dla nich, o wszystkim co najlepsze i najdroższe. Czy ma przyjaciół? Nie ma, zapewne dlatego w chłopcu obudziła się chęć posiadania psa. Ale koniecznie rasowego, a najlepiej sznaucerka. Jednak jego ojciec, kierując się radą doradcy do spraw wizerunku, decyduje, że syn może mieć psa, ale tylko ze schroniska. Bo przecież tak „lepiej wygląda”.

I tak oto Henryk wsiada do limuzyny i wraz z szoferem wyrusza do schroniska. Ale tam, ku jego rozczarowaniu, sznaucerków brak. Są za to inne psy, które na widok chłopca i jego wyniosłych słów wcale nie palą się, by opuścić swoje boksy. A jednak los sprawi, że Henryk wyjdzie ze schroniska w towarzystwie dwóch niezwykłych psów, Kulki i Opryszka, i wyruszy z nimi może nie od razu w podróż, ale na spacer, który okaże się czymś znacznie więcej niż tylko poszukiwaniem wymarzonego sznaucerka.

Spacer, który zmienia wszystko

Bo ta książka to nie tylko opowieść drogi, to raczej opowieść spaceru. A spacer, jak wiadomo, nie ma konkretnego celu ani wyznaczonego czasu. To chwila, by patrzeć, słuchać i odkrywać świat.
Podczas swojej wędrówki Henryk, Kulka i Opryszek spotykają całą galerię psich i ludzkich postaci: Bandę Bezpańskich Psów, które buntują się tylko wtedy, gdy właścicieli nie ma w domu (bo kto by zrezygnował z przytulasów, smaczków i ciepełka) ; psa przywiązanego przed sklepem; czworonoga na łańcuchu, któremu „niby jest dobrze, ale jednak nie tak, jak być powinno”.

Wszystkie te spotkania, zabawne, czasem wzruszające, są jak lekcje o empatii, odpowiedzialności i bliskości.
Marta Guśniowska pokazuje, że psy, choć często traktowane jak dodatek do życia, mają swoje emocje, historie i potrzeby. I że relacja człowieka z psem to nie tylko przyjemność, ale też obowiązek.

Czułość, humor i psie mądrości

Jednym z największych atutów książki są dialogi. Błyskotliwe, prześmieszne, a przy tym niezwykle ciepłe. Kulka i Opryszek mówią (tak, mówią!), komentują świat, przekomarzają się z Henrykiem, uczą go pokory i empatii.
Nie brakuje też sytuacyjnego humoru: policjant próbujący wystawić mandat za nieposprzątanie po psie, nieporozumienia pod sklepem, czy nowa koleżanka, która w kilka minut mówi tak dużo, ile Henryk nie powiedział w rok.

W tle zaś tli się delikatny, wzruszający wątek straty, bo w rodzinie Mydłkiewicz czegoś (a raczej kogoś) brakuje. To sprawia, że finał, w którym ojciec i syn wreszcie odnajdują siebie, jest tak poruszający. To moment, w którym chłód między nimi znika, a w jego miejsce wchodzi czułość, rozmowa i bliskość. Tak naturalna, jak ta między człowiekiem a psem.

Ilustracje, które tętnią życiem

Uwielbiam też ilustracje Daniela de Latour. Są pełne ruchu, ekspresji, czasem puszczają oczko do czytelnika. Kreska jest lekko niedokładna, ale właśnie dzięki temu tak żywa i dynamiczna. W każdym kadrze coś się dzieje, dokładnie tak jak w tej historii.

Książka, która rozgrzewa serca

Kto by nie chciał mieć psa?”  to książka, którą przed wszystkim warto czytać razem – z dzieckiem, z psem na kolanach, z kubkiem herbaty w ręku. Bawi, wzrusza i zostawia po sobie ogromne ciepło.
Autorka kilka razy puszcza oko do dorosłych, dzieci śmieją się w głos i wszyscy mają z tej historii ogromnie dużo przyjemności.

To opowieść o przyjaźni, o zrozumieniu, o miłości, ale też o odpowiedzialności, którą niesie za sobą posiadanie psa. I choć nie każdy może przygarnąć zwierzaka, ta książka sprawia, że każdy może zrozumieć, co to znaczy naprawdę kochać.

My mamy w domu naszego piętnastoletniego Kajtusia – ukochanego staruszka, któremu codziennie z troską towarzyszymy. A już za kilka tygodni dołączy do nas szczeniak.
Może będzie tak wesoło, jak u Marty Guśniowskiej? Kto wie! Jedno jest pewne, jeśli jeszcze nie macie tej książki, koniecznie poszukajcie jej w księgarniach lub bibliotekach.

Bo to opowieść, która rozgrzewa serca – ludzi i psów.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *