Uncategorized

„Mój najlepszy najlepszy przyjaciel”

Spójrz tylko na tego wiewióra na okładce! Tego z nogą na nodze i wielkimi oczami, w których może się przejrzeć niejedno dziecko, a pewnie też i dorosły. Bo z tych oczu, po brzegi wypełnionych emocjami, wyczytasz wielką potrzebę bliskości drugiej istoty. Mimo że ciałko wiewiórki w tej z lekka nonszalanckiej pozie wydaje się spokojne i opanowane, zapewniam Cię, że w środku jest prawdziwy miszmasz emocji! Bo kiedy tak bardzo chce się mieć jednego najlepszego przyjaciela, to są uczucia, których nie da się ukryć. Olivier Tallec doskonale wie, jak to wszystko pokazać najmłodszym czytelnikom. Oto najnowsza książka z serii o przekornej wiewiórce – „Mój najlepszy najlepszy przyjaciel„.

Pewnego dnia, podczas spaceru, wiewiórka znajduje najlepszego przyjaciela. Po prostu go zauważa, jak siedzi na konarze, schowany za brunatnym kapeluszem. To Pok, grzyb, który niewiele mówi, ale chętnie weźmie udział w rozmaitych zabawach z rudym stworzonkiem. Zanim jednak to nastąpi, dwójka bohaterów spędzi trochę czasu na dwóch krańcach pnia, ukradkiem na siebie zerkając i powoli przysuwając się bliżej. Aż w końcu schowają głowy pod jednym kapeluszem. Od tej pory będą biegać razem po wysokiej trawie, przeglądać się w kałużach, wpatrywać się „w pierwsze płatki śniegu, cichutko opadające na ziemię”. Aż pewnego dnia, gdy nadejdzie wiosna, pojawi się Momo – skrzydlaty owad, który, podobnie jak kiedyś wiewiórka, również szuka przyjaciela. I co teraz?

„Mój najlepszy najlepszy przyjaciel” to urocza opowieść o przyjaźni i naszych wyobrażeniach na jej temat.

Mój najlepszy najlepszy przyjaciel to humorystyczna opowieść o przyjaźni i jej ramach. Jednak czy przyjaźń może mieć jakieś ramy? Może ich stawianie jest sztuczne, bo kto powiedział, że najlepszy przyjaciel może być tylko jeden? A czy mój przyjaciel może mieć innych przyjaciół? I jak się w ogóle z kimś zaprzyjaźnić?

Cenię całą serię o przekornej wiewiórce za lekkość i dystans, z jakimi opowiada o ważnych sprawach. O przyjaźni, byciu sobą, empatii, dzieleniu się. Doceniam także zabawę obrazem i słowem, które płynnie się przenikają i uzupełniają. Za niedosłowność, humor i kadry, które mówią wszystko. Za to, że już same okładki tych książek wywołują uśmiech. I za postać głównej bohaterki, która jest tak bardzo ludzka, jak tylko ludzka może być wiewiórka.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *