„Opowieści zimowe” – książka idealna na grudzień
Jest 12 grudnia. Czy należysz do tych osób, u których czekoladki albo inne niespodzianki z kalendarza adwentowego już dawno zostały odpakowane? Bo jak tu się powstrzymać? Jedno okienko dziennie brzmi rozsądnie tylko w teorii. W praktyce ciekawość wygrywa.
Dlatego „Opowieści zimowe” z wydawnictwa Olesiejuk przychodzą z ogromną ulgą dla wszystkich niecierpliwych. Tak, to jest książkowy kalendarz adwentowy. Ma 24 rozdziały. Ma okładkę zaprojektowaną dokładnie jak kalendarz, czyli z uchylanymi okienkami ponumerowanymi od 1 do 24. Ale nie, absolutnie nie trzeba jej czytać „jak trzeba”. Można czytać ją jak się chce. I to jest w niej wspaniałe.

Książka, która robi psikusy
Okładka to osobna historia. Otwierasz okienko, a ono podpowiada ci numer strony. I wtedy zaczyna się zabawa, bo rozdziały nie są ułożone po kolei. Są rozsypane po całej książce. Wygląda na to, że elfy zrobiły nam małego psikusa.
To sprawia, że czytanie staje się przygodą. Możesz trzymać się zasad, możesz je łamać. Możesz zajrzeć do jednego okienka, a potem… no cóż, kto zabroni zajrzeć do kolejnego?


Z wizytą na biegunie północnym
„Opowieści Zimowe” zabierają nas prosto do wioski świętego Mikołaja. Podglądamy, jak wygląda jego codzienność, poznajemy panią Mikołajową, elfy, renifery i całą magiczną logistykę, która sprawia, że w jedną noc prezenty trafiają pod choinki na całym świecie.
Mikołaj co chwilę zdradza nam swoje tajemnice i nagle dowiadujemy się, jak działa fabryka elfów, dlaczego renifery potrafią latać, po co Mikołajowi mięta i czy to możliwe, że pewnej nocy to pani Mikołajowa rozdawała prezenty. Tak, jest też kotka Błyskotka i pies Iskierka, bo przecież czemu święty Mikołaj miałby nie mieć swoich pupili.




Magia, rytm i wyciszenie
Te opowieści są bardzo rytmiczne, czasem rymowane, z powtarzalnymi zakończeniami. Dzieci szybko łapią ten schemat, a on działa kojąco, wyciszająco. Idealnie na wieczór, kiedy potrzebna jest łagodna, radosna i ciepła opowieść.
Nie tylko na adwent
To nie jest książka do odhaczenia do 24 grudnia. To książka, do której można wracać. Czytać jeden rozdział. Albo trzy. Albo wszystkie naraz. W grudniu, po świętach, a nawet w styczniu, kiedy nadal chcemy trochę magii.
„Opowieści zimowe” to idealna propozycja do wspólnego, rodzinnego czytania. Bez presji, bez zasad, za to z dużą dawką zimowej frajdy. Nawet jeśli masz już 12 grudnia. A może właśnie zwłaszcza wtedy…



„Opowieści zimowe”, John Townsend
Wiek: 3+


