„Tygrys”
Czytam „Tygrysa” i zaczynam dostrzegać klatki, w których jestem zamknięta (a może tylko nie umiem mocniej popchnąć drzwi, bo zamek wydaje się otwarty). Czytam „Tygrysa” i dopada mnie wściekłość tak ogromna, że jak Tigre chciałabym zaryczeć i powiedzieć – „Patrzcie, tak się buntuję. Kto do mnie dołączy?”. Czytam „Tygrysa” i czuję smutek i radość jednocześnie. Uczucie kluchy w gardle co chwilę ustępuje miejsca nadziei i ciepłu w sercu. I za te wszystkie emocje, myśli i doznania już teraz dziękuję Cezaremu Harasimowiczowi (tekst), Marcie Kurczewskiej (ilustracje) i wydawnictwu Agora dla dzieci. Chylę czoło!
„Tygrys” to opowieść, którą długo nosi się w sobie, bo ma tak wiele wymiarów, że jeśli nie wszystkie, to któryś z nich na pewno będzie z Tobą rezonował. To historia o potrzebie wolności, tak silnej i dzikiej, że może przerazić. O blokadach i barierach, tych rzeczywistych i tych tylko w głowie. O miłości, tęsknocie i śmierci. Też o konieczności buntu, ale najlepiej w solidarnej grupie (wtedy może mieć większy sens). Widzę w niej również morze dobra, empatii, tęsknoty za bliskością. Jednak wyraźnie przedziera się przez nie też zawodzenie pełne zawiści, zazdrości, żądzy bogactwa i zepsucia. Co zatem jest ludzkie?
„Tygrys” to książka, która uwrażliwia i uczłowiecza
Samej fabuły nie chcę Ci zdradzać. Napiszę tylko, że rzeczywiste wydarzenia sprzed 3 lat dostały w tej książce ładunek baśniowy, ale to nie znaczy, że lekki. Stały się bowiem punktem wyjścia do rozważań o tym, jacy są ludzie. I czy to ludzie są bardziej ludzcy, czy może jednak zwierzęta? Bo sam Tigre (główny bohater) ze swoimi obserwacjami, dystansem i wrażliwością, zdaje się bardziej człowiekiem niż chociażby właściciel cyrku, w którym tygrys ma bawić publiczność.
Cezary Harasimowicz snuje opowieść nieśpiesznie, trochę magicznie, a przede wszystkim czule. Wie też jak rozładować napięcie, gdy zaczyna już ściskać w gardle. A przede wszystkim szanuje niedorosłego czytelnika. Nie znajdziesz tu więc infantylnych uśmieszków ani cukierków, które mają osłodzić trudną historię. Ona już taka jest, nie da się jej zmienić. Można jednak ubrać ją w odpowiednie słowa, przede wszystkim niebywale obrazowe i sensualne.
A ilustracje? To czysta poezja. Głębokie, miękkie, nie zawsze realne. Tigre nie ma tu wąsów, jest przez to bardziej ludzki. Pani od zwierząt na plecach ma skrzydła, przez chwilę są zwiędłe, lecz później wysoko ją uniosą. A w kosmykach jej włosów bezpiecznie chowają się żyrafy, jedynie wystawiając swoje długie szyje. Ciemna tonacja obrazów jeszcze mocniej podkreśla tygrysie ubarwienie, nadając mu przez to wyjątkowego charakteru i siły.
Czytaj więc „Tygrysa”, bo to książka mądra, wzruszająca i dająca nadzieję. Czytaj ją też dziecku, bo to piękna lekcja wrażliwości i uważności na los zwierząt. Wracaj do niej co jakiś czas, pewnie będziesz mieć ulubione fragmenty. Ze mną zostaje na zawsze. Będę ją mocno przytulać.
„Tygrys”, Cezary Harasimowicz, Marta Kurczewska
Wydawnictwo Agora dla dzieci, 2022
Liczba stron: 160
Wiek: 8+