
„Sto bajek” –
Są takie książki, które są jak święta: wracają regularnie, cieszą bez względu na wiek i wszyscy wiedzą, że bez nich byłoby po prostu smutno. „Sto bajek” Jana Brzechwy to właśnie taka książka. To klasyka, którą kochają i mali, i duzi. A w tym wydaniu poezja Brzechwy dostała oprawę tak niezwykłą, że wiersze, które znamy od lat, brzmią i wyglądają jakbyśmy odkrywali je po raz pierwszy.

Trudno wyobrazić sobie dzieciństwo bez rymów Jana Brzechwy, znanych kolejnym pokoleniom. To słowa, które od lat bawią dzieci, uczą językowej melodyjności i zostają w pamięci na długo. Wydawnictwo Bajka podjęło się natomiast niełatwego zadania – pokazać klasykę w taki sposób, by nadal zachwycała, a jednocześnie prezentowała się świeżo i niebanalnie.
Efekt? Książka absolutnie oryginalna. Taka, która nie wpisuje się w modę na pastelowe barwy, cukierkowe uśmiechy i grzeczne obrazki. To wydanie jest inne: dowcipne, charakterne, z ilustracjami utrzymanymi w nieco retro stylu, które dodają tekstom Brzechwy niepowtarzalnego uroku.



Tu kolory są dalekie od pastelowych – nieco przygaszone, stonowane, czasem wręcz poważne. Ale właśnie dlatego robią takie wrażenie. To obrazy, które zostają w głowie na długo. Jest w nich coś ponadczasowego: niby bajka, niby dziecięcy świat, a jednak tak narysowany, że nawet dorosły przystaje i widzi w tym prawdziwą sztukę. A wszystko zmalowała Jona Jung, wielki brawa!
„Sto Bajek” to książka idealna na prezent.
Ten graficzny wybór sprawia, że tekst Brzechwy dostaje nowe życie. Bo rytm i melodia wierszy znane są nam wszystkim, ale w takim wydaniu jeszcze ich nie było. („Sto bajek” po raz pierwszy ukazało się w 1958 r.).
Jedną z ciekawostek tego wydania jest podział wierszy dokonany jeszcze przez samego autora. Brzechwa zebrał swoje utwory w osiem tematycznych rozdziałów, które same w sobie brzmią jak małe zaproszenia do zabawy. Tu zaglądamy „do zwierzyńca”, tam śledzimy, „co w trawie piszczy”, a chwilę później lądujemy w świecie „gorzkich prawd”. Taki układ sprawia, że książka zyskuje dodatkowy rytm. Można czytać ją od początku do końca, ale można też skakać po działach i wybierać wiersze w zależności od nastroju.


A jakie kultowe wiersze znajdziemy w tej książce? Oto kilka przykładów:
„Chrząszcz”,
„Stonoga”,
„Rak”,
„Kaczka-Dziwaczka”,
„Entliczek-pentliczek”,
„Ciotka Danuta”,
„Pomidor”,
„Samochwała”,
„Tańcowała igła z nitką”,
„Psie smutki”.
A to tylko dziesięć ze stu bajek, jakie tu są!
Na końcu tomu znajdziemy praktyczny Słowniczek. A w nim objaśnienia słów i zwrotów, które dzisiaj brzmią już staroświecko albo zupełnie wyszły z użycia. To świetne rozwiązanie, bo dzięki niemu dzieci nie tylko śmieją się z rymów, ale też uczą się języka, którego może już nie usłyszą na co dzień, a który wciąż ma ogromny urok.


Dlaczego warto czytać dzieciom wiersze?
I teraz ważna sprawa. Dlaczego w ogóle warto czytać dzieciom wiersze? Bo wiersze to rytm, muzyka języka. Dzieci uczą się nowych słów, ćwiczą pamięć, rozwijają koncentrację, a przy okazji mają zwyczajnie świetną zabawę. Powtarzanie rymów, odgadywanie, co będzie dalej, nucenie melodii słów – to wszystko sprawia, że język staje się ich naturalnym przyjacielem. I wierzcie mi, nic tak nie procentuje w szkole (i w życiu), jak bogaty, plastyczny język.

„Sto bajek” to książka, która pachnie prezentem. Twarda oprawa, płócienny brzeg, wysokiej jakości papier. To nie jest książka „na chwilę”, to jest książka „na zawsze”. Może wpiszecie do środka dedykację i podarujecie ją bliskiemu dziecku?
Podsumowując: jeśli w domu macie miejsce tylko na jedną książkę z wierszami dla dzieci, niech to będzie właśnie ta. „Sto bajek” Brzechwy w wydaniu Bajki to perełka, która urzeknie i małych, i dużych. To prezent idealny i książka, która nie kurzy się na półce, tylko żyje – czytana, wertowana, odkrywana na nowo.
Czytajcie dzieciom wiersze. Najlepiej Brzechwy. Bo z nimi język staje się zabawą, a zabawa nauką.


„Sto bajek”, Jan Brzechwa
Ilustracje: Jona Jung
Wiek: 3+
