-
„Szkieletnicy”
Gdybym to ja ustalała kanon literatury dziecięcej, to seria „Dom Rodomiłów” autorstwa Marcina Szczygielskiego z pewnością by do niego należała. Dlaczego? Bo te książki mają w sobie wszystko, czego oczekuję od dobrej literatury dla niedorosłych. Są tu więc emocje, inteligentny dowcip, wciągająca fabuła, przyziemne rozterki, tajemnicza atmosfera i niepowtarzalni bohaterowie. A prawdy życiowe są tak błyskotliwie zaserwowane, że nawet nie wiesz kiedy, a już stają się twoje. I oczywiście są również moce nadprzyrodzone! „Kwiatokosy” już znasz, teraz pora na drugą część zatytułowaną „Szkieletnicy”. W drugim tomie przygód rodziny Rodomiłów, czyli czarnowidzów, którzy rozprawiają się z nieczystymi siłami, dostajemy historię w nieco wakacyjnym wydaniu. Jest duszno, parno, a pragnienie może ugasić…
-
„Aveline Jones i duch z Malmouth”
Pomyślałam, że przeczytam tę książkę sama, bez Basi. W końcu opis na okładce zapowiada upiorną historię, więc uznałam, że może dla 7-latki będzie jeszcze zbyt przerażająca. Mimochodem opowiedziałam Basi o kilku pierwszych rozdziałach, które zdążyłam przeczytać i od tego momentu do Malomouth zaglądałyśmy już wspólnie. Młoda wciągnęła się w straszne historie! Jednak musisz wiedzieć, że „Aveline Jones” to opowieść mrożąca krew w żyłach, więc lepiej podrzucić ją nieco starszym dzieciom (9+). Chyba że w domu masz młodszych miłośników horrorów, którzy naprawdę lubią się bać! W „Aveline Jones i duchu z Malmouth” atmosfera jest chłodna (niczym ciotka Aveline) i słona (jak bryza znad morza). Słyszysz zawodzenie wiatru, szelest liści, niepokojący szum…