„Wszędzie dobrze, ale w sieci najlepiej”
Wiesz, jak to jest, wracasz gdzieś z daleka i myślisz, że wszystko będzie dokładnie takie, jak zostawiłaś. Zapach, kolory, rytm dnia. I dokładnie z takim nastawieniem Henryk i Bzyk wracają do domu w książce „Wszędzie dobrze, ale w sieci najlepiej”, czyli w ósmym, finałowym tomie ich przygód. A co spotka ich na miejscu?

Przez siedem tomów wydarzyło się absolutnie wszystko: dalekie wyprawy, tropiki, morze, piraci, adoptowana córka, poszukiwania ciotki Kasandry, walka z piratami. Materiału na kilka owadzich żyć. Najwyższa pora wrócić do ukochanej pajęczyny w żywopłocie.
Dom, który nie był już domem
Tyle że rzeczywistość, jak to często bywa, okazuje się brutalna. Pajęczyna jest zajęta. Zieleni brak. Zamiast trawy i roślin – beton. A nad wszystkim próbują zapanować wredne, kontrolujące wszystko pszczoły. Do tego truteń Dennis, który rozgościł się tam, gdzie kiedyś było ich miejsce.
I nagle ta historia o powrocie do domu staje się czymś dużo większym. Bo to już nie tylko pytanie: czy odzyskają swój kawałek świata? To też opowieść o tym, jak odbudować coś, co zostało zniszczone. Jak przywrócić zieleń? Jak się nie poddać, gdy okazuje się, że „dom” nie czekał wiernie?



Przygoda, śmiech i bardzo ludzkie sprawy
Dostajemy tu wszystko to, za co ta seria była kochana od początku: błyskotliwe, cięte dialogi, absurdalne sytuacje, gagi, tempo i humor, który naprawdę poprawia nastrój. Ale pod tą lekkością cały czas pulsują ważne sprawy: przyjaźń, lojalność, współpraca, odwaga i ogromna wytrwałość.
I znowu zachwyca mnie to, jak doskonale ludzkie charaktery są tu pokazane przez owadzie postacie.Każdy ma tu swoje słabości i swoje momenty chwały. I naprawdę, bez problemu można się w tym przejrzeć.


Pożegnanie, które trochę boli
To już ostatni tom. I przyznam szczerze: zrobiło mi się zwyczajnie smutno. Bo to była seria idealna na poprawę humoru. Do wspólnego czytania, do śmiania się razem, do łapania dystansu. Ilustracje – przerysowane, karykaturalne, zabawne – idealnie dopełniają ten klimat.
Jeśli szukasz książki, która rozbawi, ale też delikatnie pogłaszcze po emocjach i przypomni, że dom to coś więcej niż miejsce, to właśnie ta historia. I choć to pożegnanie, mam wrażenie, że lepszego finału dla Henryka i Bzyka nie mogliśmy dostać.


„Wszędzie dobrze, ale w sieci najlepiej”, Kai Pannen
Wiek: 5+


