5+ / 6+ / 7+ / Opowiadania / Z humorem

„Smok mojego taty”

Są takie książki dla dzieci, które nie silą się na dydaktyzm, nie mają ukrytego drugiego dna, nie puszczają oczka do dorosłych. Nie trzeba w nich czytać między wierszami, nie skrywają w sobie tajemnicy wszechświata (chyba że jest nią wyobraźnia) i nie wyciskają łez wzruszenia (choć wzruszyć też się można). Nie próbują nawet złapać na haczyk pozornej edukacji, moralizacji czy uwznioślenia. A jednak zachwycają. Jak to możliwe? Zaraz Ci pokażę, bo mam jedną z takich perełek. To „Smok mojego taty”.

Smok mojego taty
Smok mojego taty

Nie uwierzysz, ale ta książka ma ponad 70 lat! I może to właśnie rocznik trochę wyjaśnia jej fenomen? Bo myślę sobie, że współcześnie otacza nas ogrom książek, które ścigają się w konkursie o laur najmądrzejszej książki dla dzieci. Takiej fikuśnej, która jednocześnie uczy, bawi, aktywizuje, wydaje dźwięki, po której można rysować, a nawet ją rwać. I jeszcze przemyci jakiś żarcik dla rodziców. A dla mnie najważniejszą rolą książki jest dawanie przyjemności z czytania. Pobudzanie wyobraźni, magiczne przeniesienie w czasie i przestrzeni. Autentyczna radość, dziecięcy zachwyt i wsiąknięcie w opowieść. To wszystko znajduję właśnie w „Smoku mojego taty”.

Smok mojego taty
Smok mojego taty

„Smok mojego taty” to „dzieło człowieka niespełna rozumu”

To historia pewnego taty, ale z czasów jego dzieciństwa i opowiedziana przez jego syna. Od razu napiszę, że to bardzo ciekawy zabieg, aby tatę pokazać jako dziecko. To po prostu dosyć zabawne. Tata więc dziwnym zbiegiem okoliczności (i za namową gadającej kotki) wyrusza na Dziką Wyspę. A po co? Aby uwolnić pasiastego smoka, którego leniwi mieszkańcy wyspy uwięzili i traktują jak środek transportu. Jak smok będzie wolny, tata wsiądzie na niego i polecą daleko, daleko. I tak też się stanie. Jednak zanim chłopiec odnajdzie smoka, zdąży dobrze poznać nietypowych tubylców. Będą to przeróżne zwierzęta (zazwyczaj wrogo nastawione), które chłopiec przechytrzy, wykorzystując cenne zapasy z plecaka (grzebień, guma do żucia czy gumki recepturki).

Smok mojego taty

Tą opowieścią można się zachłysnąć. Bo jak zaczniesz ją czytać, to nie odłożysz, dopóki nie skończysz. Jej wyjątkowy czar powoduje, że na nowo odnajdziesz w sobie dziecko. To historia nieprawdopodobna, zabawna i fantastyczna, więc nie zastanawiaj się, jak to możliwe, że bohater był w tak dobrej formie, jedząc wyłącznie mandarynki. Nie filozofuj za dużo i nie doszukuj się podtekstów. Weź tę książkę taką, jaka jest. A jest wspaniała!

Jeszcze kilka słów o samym wydaniu. Bo ta niezwykła opowieść, dostała równie niezwykłą oprawę. A to dzięki wydawnictwu Skład Papieru, które w najnowszym wydaniu, obok oszałamiających kolorami ilustracji Heleny Perez Garcii, przypomina również grafiki i rysunki Ruth Chrisman Gannet z pierwszego wydania. Ubranie całości w elegancką, zdobioną złotymi tłoczeniami okładkę, powoduje, że „Smok mojego taty” nabiera jeszcze więcej niezwykłości.

Taką klasykę trzeba czytać i takich właśnie lektur życzę naszym dzieciom w szkołach.

„Smok mojego taty”, Ruth Stiles Gannett,  Ruth Chrisman Gannett, Helena Pérez Garcia

Wydawnictwo Skład Papieru, 2022

Liczba stron: 52

Wiek: 5+

Author

magdadzioba@wp.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *