Piszę tę recenzję w podskokach, bo naprawdę trudno mi usiedzieć w miejscu po przeczytaniu tej książki. „Skok” nie jest bowiem literacką zachętą do samego skakania jako czynności, która tradycyjnie kojarzy się ze skakanką, a współcześnie bardziej z parkiem trampolin. Jest natomiast zaproszeniem do przyjęcia innej perspektywy, do wskoczenia (nomen omen) w czyjeś buty, do zauważenia …