„Tato, popłyńmy na wyspę!”, „Tato, zbudujmy domek!”
Pokażę Ci dziś dwie książki, w których z dużym prawdopodobieństwem odnajdziesz siebie. Swojego partnera pewnie też. A Wasze dzieci to już na pewno!
„Tato, popłyńmy na wyspę!” i „Tato, zbudujmy domek!” to książki fińskiego autora i ilustratora Markusa Majaloumy. I są to kolejne tytuły, które potwierdzają, że skandynawska literatura dziecięca jest nie do podrobienia. Tak więc Markus Majalouma w rozbrajający sposób prezentuje rodzicielstwo (a dokładnie tacierzyństwo), dziecięcą spontaniczność i dorosłe ambicje. Coś przerysuje, z czegoś innego zrobi karykaturę, a na coś jeszcze innego nałoży cienką warstwę absurdu. Ale jak ją zdrapiesz i przyjrzysz się uważnie, to dostrzeżesz wartości i prawdy, które z pewnością są Ci bliskie.
„Tato, popłyńmy na wyspę!”, „Tato, zbudujmy domek!” to książki, przy których nie da się się śmiać.
Obie książki to życiowe historyjki pana Pawła Różyczko i jego trójki dzieci. Tata jest najwspanialszy na świecie, bo nawet zmęczony po pracy zabiera dzieci na spacer do portu, a potem, dziwnym zbiegiem okoliczności, w rejs łódką. Zdarzy się nawet tak, że dzieci będą same dryfować po morzu, gdy tata, ponownym zrządzeniem losu, pozostanie sam na malutkiej wyspie jedynie w towarzystwie wahadłowego zegara. Na szczęście tata będzie uratowany, a łódka na stałe zagości w ogrodzie przed domem państwa Różyczko.
Równie zwariowana jest druga część, czyli „Tato, zbudujmy domek!”. Tym razem budowa domku na drzewie przerodzi się w wyścig ambicji dorosłych i w konkurs pomysłów (do zadania dołączy sąsiad, pan Rurek). Okaże się, że coś, co miało być zabawą, dorośli potraktują niemal jak życiową misję. Porządny domek powinien mieć przecież wieżę strażniczą, wannę z podłączoną kanalizacją, a ściany w salonie powinna pokrywać tapeta. Te wszystkie pomysły muszą doprowadzić do jednego finału, czyli wielkiej katastrofy i zwisającego z gałęzi taty.
Humor w tych książkach jest groteskowy, są wypadki i upadki, które młodzi czytelnicy i młode czytelniczki nagrodzą głośnym śmiechem. Jest tu miejsce na swobodę, na żywiołowość i spontaniczność. Na bycie nieidealnym. Nawet ilustracje są jakby koślawe, cudaczne, a na pewno komiczne. Obie książki mają niebywały urok i wyobrażam sobie, że świetnie może się je czytać pod namiotem, w bazie z koców i krzeseł albo… w domku na drzewie 😉
„Tato, popłyńmy na wyspę!”, „Tato, zbudujmy domek!”
Markus Majaluoma
Wydawnictwa Bona, 2011
Liczba stron: 40
Wiek: 3+