„Dzień, w którym zamieniłem się w ptaka”
Dzień, w którym spojrzało na mnie czujne, szeroko otwarte oko z okładki tej książki, pamiętam bardzo dobrze. To była księgarnia „Ambelucja”, miejsce z duszą, w którym miłość do książek czuć w powietrzu, nietuzinkowe i absolutnie zachwycające. Będąc w Sopocie, koniecznie zajrzyjcie do tej cudownej księgarenki, niech jej magia nie zniknie. Takie miejsca trzeba wspierać.
Oko patrzyło na mnie z całą swoją mocą. Nieco schowane, ukryte w głębi regałów ciężkich od innych cudowności, ale na tyle wyraźne, że nie można było go nie zauważyć. I gdy tylko wzięłam do ręki „Dzień, w którym zamieniłem się w ptaka”, wiedziałam, że do domu wrócimy razem.
Okładka, której fakturę czuje się pod dłońmi, gruby i matowy papier, ascetyczne rysunki przypominające szkice, czerń, biel i puszyste, błękitne pióra. Tekstu jest niewiele, ale nie ma potrzeby, by było go więcej. Jest nieco poetycki, ale nietrudny w odbiorze. I emocje, najpiękniejsze, najmocniejsze, takie, które pozwalają latać. Każda strona to miłość, zakochanie, cudowny stan, gdy motyle trzepoczą w brzuchu skrzydłami. Lekkie zamroczenie i ogromne pokłady poświęcenia, kreatywności i odwagi.
„Dzień, w którym zamieniłem się w ptaka” miłość, być może tę pierwszą, pokazuje jako stan ponad wszystkie inne. Gdy nie liczy się opinia kolegów z klasy, gdy marzysz i myślisz tylko o tej wyjątkowej osobie. Znasz jej zainteresowania, które za chwilę stają się również Twoimi. Podążasz jej śladami i robisz wszystko, aby zwróciła na Ciebie uwagę. Przebierasz się nawet za wielkiego ptaka, choć ciężko się wtedy gra w piłkę.
A czy uczucie zostanie odwzajemnione? Tego nigdy nie wiadomo, ale dopóki się nie odkryjesz, nigdy się nie dowiesz.
„Nie jestem już ptakiem. A jednak mogę latać”.
„Dzień, w którym zamieniłem się w ptaka”, Ingrid Chabbert, Guridi
Wydawnictwo Łajka, 2016
Liczba stron: 40
Wiek: 5+
Inne książki o uczuciach: „Mój przyjaciel niedźwiedź”, „Kudłata”, „Mój przyjaciel Stefan”