„Migracje. Niezwykłe podróże zwierząt”
Jeśli książka popularnonaukowa dla dzieci, to tylko w niebanalnym wydaniu i z ilustracjami, które mam ochotę oprawić w ramki. Taka właśnie jest książka „Migracje”, jedna z najbardziej porywających pozycji o zwierzętach, jaką mamy z Basią w naszej biblioteczce.
Gdy setki pingwinów cesarskich przeprawiają się w głąb lądu, aby złożyć jaja, to niemal słyszysz tupot ich stóp. Nierzadko bardzo zmęczonych stukilometrowym marszem.
Gdy czytasz o niezliczonych chmarach danaidów wędrownych (motyli) w górskich lasach Meksyku, to czujesz muśnięcia ich skrzydeł na całym ciele.
Gdy zapoznajesz się ze zwyczajami łososi, to na pewno jesteś pełna/pełen podziwu dla tych niestrudzonych ryb (płyną pod prąd, aby złożyć jaja u ujścia rzeki, a potem umrzeć). Szum rwącego strumienia, staje się ścieżką dźwiękową tego rozdziału.
„Migracje” zachwycają. Nie tylko oprawą (gruby i matowy papier, spory format, magnetyzująca okładka), tekstem (plastyczny i dynamiczny przenosi w lasy, pustynie, oceany) czy ilustracjami (poetyckie, delikatne, oddychające). Przede wszystkim jednak zachwycają głównymi bohaterami. Gdyby byli ludźmi, napisałabym, że są nieprzejednani, pełni żądzy, gotowi do poświęceń, uparci. Są jednak zwierzętami, a ich wielokilometrowe wędrówki po pożywienie, schronienie czy w celach lęgowych są dla nich tak naturalne, jak dla nas przygotowanie spaghetti na obiad, schowanie się w domu przed burzą czy wizyta na porodówce.
O migracjach jaskółek, ważek czy słoni czytałam z wypiekami na twarzy, z opadającą ze zdziwienia szczęką, z podziwem. I takie właśnie powinny być książki edukacyjne – wciągające jak powieści przygodowe. Takie, których nie chcesz odłożyć na później.
Niech wieść o „Migracjach” niesie się daleko niczym gęsi tybetańskie wędrujące zimą ponad Himalajami do Indii. To dobra książka jest.
„Migracje. Niezwykłe podróże zwierząt”, Mike Unwin, Jenni Desmond
Liczba stron: 48
Wiek: 6+