"Szkoła szpiegów. Kierunek: Meksyk" - Mama Basi Czyta Blog o książkach dla dzieci

Proszę Państwa, jak to się doskonale czyta! Stuart Gibbs po raz kolejny (szósty już!) wrzuca nas w niebezpieczny, ale jakże intrygujący świat szpiegów. Przygotujcie się więc na wybuchy, na awaryjne lądowanie samolotu, eksplorowanie egzotycznych jaskiń, czy na lot paralotnią. A to wszystko dziać się będzie w Meksyku! Przed Wami „Szkoła szpiegów. Kierunek: Meksyk”!

Tym razem młodzi agenci Akademii Szpiegostwa CIA są już o krok od namierzenia centrali wrogiej organizacji Pająka. Jednak już po kilkunastu pierwszych stronach wiemy, że nie będzie to łatwa misja. I całe szczęście, bo książka by się za szybko skończyła. A przecież autor przygotował dla nas nie mało atrakcji. Iguany, krokodyle i rekiny, a do tego turboszybkie ciosy, ekskluzywny hotel i piaszczysta plaża. Jak to wszystko razem się łączy?

„Szkoła szpiegów” to rozrywka z najwyższej półki!

„Szkoła szpiegów” to książki, które gwarantują rozrywkę na najwyższym poziomie. W najnowszej części (jak i w poprzednich) oprócz tajemnic, zagadek, sensacji, scen walki i totalnie nieoczekiwanych zwrotów akcji, jest też miejsce na codzienność nastolatków. Są więc sercowe rozterki, nieco filozoficzne rozważania, empatia, która zwycięża nad zasadami i pytania o ekologię. Te ważne tematy Stuart Gibbs umiejętnie wplata w wątki, które wydają się najmniej odpowiednie do tego, aby mogły stać się pretekstem do życiowych rozważań. A jednak w tej książce są dokładnie na swoim miejscu. Nie uwierają, nie moralizują, nie są nachalne. Również dialogi są pełnokrwiste i naturalne, co też nie jest prostą sprawą, bo w przypadku książek dla nastolatków łatwo otrzeć się o fałsz i naciąganie.

Zdecydowanym walorem „Szkoły szpiegów. Kierunek: Meksyk” jest także komizm. Ten widoczny w dialogach i ten sytuacyjny. Jak będziecie czytać rozdział o rodzinie Farkle’yów, to zrozumiecie, co mam na myśli 🙂 Ta książka daje ogrom przyjemności i czystej radości z czytania. To doskonała zabawa.

Podrzucie ją swoim dzieciom, bo przecież nie samymi książkami edukacyjnymi nastolatkowie żyje!