9+
-
„Bardzo małe rzeczy”
„Bardzo małe rzeczy” wbrew tytułowi poruszają bardzo duże i ważne sprawy. I choć na co dzień wydawać się mogą błahe i proste, to właśnie one o nas świadczą i decydują o tym, jak postrzegamy świat. Bo właśnie w najdrobniejszych gestach, w serdecznych uśmiechach i życzliwych słowach zamknięta jest dobroć. A jak dostrzegać ją na co dzień, nie pokaże Ci nikt inny, jak sam Kubuś Puchatek i jego przyjaciele. Ta książka to krótka historyjka o tym, jak Krzyś zgubił ważny dla niego kamyk i jak Kubuś postanawia go odszukać. To jednak tylko punkt wyjścia do snucia refleksji o przyjaźni, wsparciu, mądrości, radości i życiu w ogóle. „Bardzo małe rzeczy” uczą bowiem…
-
„Kurzol. Gdzie się podział sen?”
Kurzol to mały stworek z kurzu. Mieszka pod łóżkiem Antka, który tej nocy nie może zasnąć. A bardzo chce być wyspany, bo rano jedzie z tatą na wyczekiwaną wycieczkę (wiadomo, że lepiej się szaleje w aquaparku, gdy jest się wypoczętym, niż z oczami na zapałki). I zdarzy się tak, że Antek zajrzy pod łóżko i pozna Kurzola, a ten za pomocą magicznej (piątej) klepki przeniesie ich w miejsce szalone i pełne przedziwnych postaci. A tym miejscem będzie Antkowy organizm! Nieźle się zapowiada, co nie? Skojarzenie z animacją „Było sobie życie” jest jak najbardziej na miejscu. Jednak tym razem nie będzie to serial, a komiks połączony z elementami opowieści. I jest…
-
„Świńska książeczka, o tym, skąd się biorą prosiaczki”
Wielką radość sprawia mi każda książka, która opiera się trendom. Która ufa, że czytelnik ma poczucie humoru i dystans nie tylko deklarowany, ale praktykowany. Która wie, że dobrym rymem trafia się nie tylko do głów tych najmłodszych, ale też tych, których na pytanie – skąd się wzięłam_ąłem? – już nie zadowala odpowiedź – z miłości mamy i taty. Dlatego właśnie „Świńska książeczka o tym, skąd się biorą prosiaczki” trafia do mnie totalnie i namiętnie. Nie jest zaskoczeniem pięciotomowa saga, w której czytasz o zauroczeniu bohaterów, o zakochaniu, seksie, miłości, życiu z dziećmi, wspólnych wyjazdach, robieniu kolejnych dzieci i po prostu o życiu. Jednak zaskoczeniem jest 36-stroniczkowa (sic!) książka o kieszonkowym…
-
„Kwiatokosy”
Gdy w książce dla dzieci czytam o kikimorach, północnicach i strzygach, to zakładam, że historia raczej nie należy do tych wzruszających, specjalnie tkliwych, czy nad wyraz łagodnych. Gdy jeszcze dowiaduję się, że bohaterowie są czarnowidzami i umieją dostrzegać oraz wiekować demony, chochliki i inne upiory, to przed oczami majaczą mi kadry z „Pogromców duchów” i fikuśne odkurzacze do łapania wszelkich zmor. Jednak w „Kwiatokosach” metoda chwytania zjaw jest nieco bardziej przyziemna. Po prostu zamyka się je w słojach. Pogromcami duchów, czyli czarnowidzami, są tu członkowie rodziny Rodomiłów (plejada charakterów, przywar i temperamentów). I tylko Hania (główna bohaterka) nadal czeka na swoje czarnowidcze zdolności. Weźmie jednak udział w akcji wiekowania północnicy…
-
„Twoje spokojne dziecko”
O złości (Basi, jak i swojej) mogłabym pisać poematy. Dlatego, gdy w moje ręce wpadła książka „Twoje spokojne dziecko. 50 ćwiczeń, które pomogą dzieciom opanować złość”, wiedziałam, że to będzie coś dla nas. I miałam dobre przeczucia, bo ten workbook to kompletny zbiór informacji, wskazówek, a przede wszystkim ćwiczeń, dzięki którym Twoje dziecko lepiej zrozumie swoją złość i nauczy się nad nią panować. To książka dla wszystkich dzieci, którym zdarza się wybuchać, gdy coś nie idzie po ich myśli. Dla tych, które rzucają planszą od chińczyka, gdy zbijesz ich pionek. Też dla tych, które kopią, biją i drapią, gdy mówisz, że koniec oglądania bajek. Przykłady mogłabym mnożyć. A tylko od…
-
„Zaklinaczka burz”
„Zaklinaczka burz” jest dla tych, co cenią w książkach nastrój magiczny i niespieszny. Którzy w baśniowych i łagodnych opisach odnajdują radość. Dla których spokojne i delikatne budowanie opowieści ma znaczenie większe niż akcja, dynamika i przebojowa narracja (co nie znaczy, że energii i rozmachu tu nie ma). To opowieść, w którą zanurzą się ci, którzy pozwalają myślom dryfować w nieznane, a serca mają otwarte i ciepłe. Oto historia subtelna, a zarazem brutalna. Czuła, a także bezwzględna. W której miłość i dobro są silniejsze niż magia. A magii w „Zaklinaczce burz” nie brakuje. Okaże się jednak, że nie jest potrzebna do szczęścia, ani nie jest tak silna jak miłość i odwaga.…
-
„Mazurek Dąbrowskiego. Nasz hymn narodowy”
Być może zastanawiasz się, po co pisać książkę o hymnie narodowym. Przecież wszyscy go znają, dzieci uczą się go w szkołach, grany jest nawet na meczach. A po to na przykład, aby nie śpiewać błędnie „póki my żyjemy”, a „kiedy my żyjemy”. Albo, żeby dowiedzieć się, jaka historia stoi za powstaniem „Mazurka Dąbrowskiego”. A także, aby wiedzieć, kim w ogóle były osoby, o których śpiewamy w hymnie – Dąbrowski, Czarniecki, Bonaparte, czy wspomniana w czwartej zwrotce Basia. I kto w ogóle stworzył nasz hymn. Małgorzata Strzałkowska już we wstępie rozbudza w czytelnikach i czytelniczkach iskrę ciekawości. Pisze w nim o procesie gromadzenia materiałów do książki, o ich weryfikacji, o szukaniu…
-
„Kałużysko”
Tak jak Emil, bohater „Kałużyska” rozlewa się, gdy przestaje być dobrze, tak ta książka rozlała się we mnie. Pewne szczeliny wypełniła, a innym pozwoliła się otworzyć. Choć to opowieść o depresji i wydawać by się mogło, że przez to nie jest dla każdego, to jednak jej autentyczność porusza dogłębnie. A przez to właśnie staje się uniwersalna. Bo to nie tylko książka o depresji u dzieci. To również apel o uważność dorosłych. O ich bliskość, zrozumienie i czujność. To także afirmacja życia w wiosce tworzonej przez ludzi serdecznych i dobrych. To wreszcie opowieść o emocjach. Tych zepchniętych na samo dno i tych, które gorączkowo szukają ujścia. Anna Augustyniak o depresji pisze…
-
„Przygody Lottie Lipton”
Dobra książka detektywistyczna może przekonać młodych sceptyków i młode sceptyczki czytania do tej jakże wyśmienitej formy rozrywki. Znam dzieci, które twierdzą, że nie lubią czytać, chyba że mowa o książkach detektywistycznych. I najlepiej, aby jeszcze były w seriach. I super, bo właśnie wpadły w moje ręce dwie arcyciekawe książki o pewnej młodej detektywce i jej wujku. A w tle londyńskie muzeum, historia i archeologia. Przed Tobą „Przygody Lottie Lipton. Klątwa egipskiego kota” oraz „Przygody Lottie Lipton. Sekrety kamienia”. „Lottie Lipton” to książki detektywistyczne, które łączą w sobie tajemnicę, dobry humor, aktywizujące zagadki i całkiem solidną garść wiedzy historycznej. W „Klątwie egipskiego kota” oprócz tego, że razem z bohaterami będziesz szukać…
-
„Sekretne życie pszczół”
Dziś pokażę Ci najsłodszą książkę z serii „Sekretne życie”. Słodką jak miód, a że ręce i oczy nie chcą się od niej oderwać, to można powiedzieć, że na swój sposób też lepką. A jeśli będziesz ją czytać, jedząc kanapkę z miodem, to lepkość będzie wręcz namacalna. „Sekretne życie pszczół” to trzeci i moim zdaniem najbardziej napakowany ciekawostkami i aktywizujący tytuł całej serii. Podobnie jak w dwóch poprzednich, tu również będzie przewodnik tej wycieczki. A raczej przewodniczka, bo to Pszczółka Brzęczółka, z którą odwiedzisz pasieki, łąki, dachy miastowych bloków i parki. Dowiesz się co nieco o pszczelich oczach, żądle i miodowym żołądku. Zajrzysz do ula i przyjrzysz się budowie plastra miodu,…