Wiek
-
„Walizka pełna marzeń”
Zastanawiam się, co siedzi w głowach autorek i autorów, że wpadają na takie szalone pomysły? Weźmy na przykład panią Lilianę Bardijewską, pisarkę uznaną i nagradzaną, na dodatek redaktorkę i tłumaczkę (i to nie jedyne zawody, którymi się para). Pani Liliana pisała już o księżniczkach, zwierzakach, czarownicach, nawet o wędrującym zielonym stworku. I nie dziwi, że każda z tych postaci myślała, mówiła i poruszała się. Ale żeby uczłowieczyć walizkę? I to w kształcie Empire State Building? Jakże się cieszę, że taki pomysł zakiełkował w głowie pani Liliany! Bo dzięki temu powstała „Walizka pełna marzeń”, mówiąc wprost, opowieść zupełnie odjechana! Ta książka jest o Zuzce (dziewczynce charakternej, upartej, która dobrze sobie radzi…
-
„Gwiazdka u Niedźwiadka”
Świąteczna książka z fajerwerkami? Proszę bardzo, taka właśnie jest „Gwiazdka u Niedźwiadka”, czyli książkowy kalendarz adwentowy. Jednak to nie tylko 24 opowiadania, a również ubieranie choinki wspólnie z przyjaciółmi Niedźwiadka. I nie żartuję, naprawdę będziesz dekorować choinkę, a nawet otworzysz prezenty. „Gwiazdka u Niedźwiadka” robi wrażenie. Formatem, gadżetami, pomysłem i opowieściami ciepłymi jak wełniane skarpety. Oto przyjaciele Niedźwiadka szykują się na gwiazdkowe spotkanie i wspólne wieszanie ozdób choinkowych. Sowa, jeż, myszka, krokodyl, a nawet żyrafa spieszą z pakunkami do Niedźwiadka. Nie każdemu jednak z łatwością przyszło znalezienie odpowiedniego prezentu dla misia. 24 krótkie historyjki pokazują, z jakimi emocjami, obawami czy zagwozdkami boryka się każdy zwierzak. To też opowieści o przyjaźni,…
-
„Halo, czy tu straszy?”
Sądziłam, że „Halo, czy tu straszy?” to po prostu zbiór legend z dreszczykiem, może jakiś nietypowy przewodnik, którego punktem wyjścia są zamki i opowieści o nich, ewentualnie historie dobre na Halloween czy Andrzejki. Jednak to, co dostałam, przeszło moje oczekiwania. To nie są tylko zwyczajne legendy, wywołujące ciarki. To kapitalna zabawa z czytelnikiem. Z jego strachami, poczuciem humoru i dystansem. Co jest prawdą, a co tylko powtarzaną od lat plotką? Ile w tych opowieściach faktów, a ile zmyślonych ubarwień? I czy duchy naprawdę istnieją? Jednoznacznych odpowiedzi tu nie znajdziesz, raczej domysły. Paweł Maj najpierw się trochę podroczy, przyspieszy bicie serca, aby w odpowiednim momencie przebić balonik strachu. A głośne „bum”…
-
„Hydropolis. Uciekaj”
Ta książka to sztos! Piszę od razu, bo a nuż, ktoś nie doczyta wpisu do końca i ominie go moja ekscytacja. A ekscytuje mnie w tej książce wszystko (wybacz moją egzaltację, ale jak przeczytasz „Hydropolis”, to zrozumiesz). Narracja, fabuła, bohaterowie, język, dialogi, wątki poboczne, nastrój – wszystko się tu zgadza. Dobra, wylałam trochę lukru z mojego wiaderka, resztę zostawiam na kolejne 2000 znaków. Hydropolis to podwodna kolonia, w której żyje Elek, główny bohater. Elek jest nastolatkiem, który mógłby być Twoim sąsiadem (jeśli mieszkałabyś pod wodą, haha). Narzekający na rodziców (ma dwie mamy), kochający sport (gra w oxy), przekomarzający się z kumplami i podkochujący się w Virgilli. Ma też siostrę, ale…
-
„Harcuj z nami ze słowami”
Bohaterami tej książki są słowa. Jest ich tu wiele, zarówno tych tytułowych, jak i tych, które je opisują. Wiadomo, żeby pisać o słowach, potrzebne są inne słowa. Nie drążę dalej, bo zaraz sama zamotam się we własnych słowach. A chcę przede wszystkim napisać, że przed Tobą leksykon wesoły, intrygujący i mądry. Oto „Harcuj z nami ze słowami”, druga część książki sprzed 7 lat „Dawniej, czyli drzewiej”. Wesoły, bo Małgorzata Strzałkowska na każdej stronie raczy czytelnika smaczkami leksykalnymi, historycznymi, czy obyczajowymi. Wtóruje jej przy tym Adam Pękalski, ilustrując owe smaczki czasem dosłownie, czasem z dystansem, ale na pewno zadziornie. Bo okazuje się, że wiele polskich słów i wyrażeń sprzed setek lat,…
-
„Smok mojego taty”
Są takie książki dla dzieci, które nie silą się na dydaktyzm, nie mają ukrytego drugiego dna, nie puszczają oczka do dorosłych. Nie trzeba w nich czytać między wierszami, nie skrywają w sobie tajemnicy wszechświata (chyba że jest nią wyobraźnia) i nie wyciskają łez wzruszenia (choć wzruszyć też się można). Nie próbują nawet złapać na haczyk pozornej edukacji, moralizacji czy uwznioślenia. A jednak zachwycają. Jak to możliwe? Zaraz Ci pokażę, bo mam jedną z takich perełek. To „Smok mojego taty”. Nie uwierzysz, ale ta książka ma ponad 70 lat! I może to właśnie rocznik trochę wyjaśnia jej fenomen? Bo myślę sobie, że współcześnie otacza nas ogrom książek, które ścigają się w…
-
„Co zrobi Frania? Oczekiwanie na święta”
Przed Tobą książka, która spełnia kilka funkcji. Po pierwsze wprowadza malucha w świąteczny nastrój, bo całość dotyczy oczekiwania na święta. Po drugie podpowie, jak radzić sobie z uczuciem zniecierpliwienia (czekanie to przecież męczarnia, a na święta to już w ogóle!) i zdradzi, jak można przyspieszyć czas. A po trzecie zachęca do czytania i słuchania, bo to książka aktywizująca (czytelnik wczuwa się w postać Frani i zgaduje, co bohaterka zrobiła w danej sytuacji). I jeszcze jedno, „Co zrobi Frania? Oczekiwanie na święta” to książka, którą po prostu czyta się dla przyjemności. A dawanie radości z czytania to najważniejsza funkcja każdej dobrej książki. Frania nie da sobie w kaszę dmuchać. Skoro już…
-
„Kocia Szajka i fałszerze pierników”
Jeśli chcesz rozkochać swoje dziecko w książkach detektywistycznych, to zacznij od serii „Kocia Szajka”. Cierpliwości, niech najpierw odnajdzie się w zagadkach i tajemnicach na bezpiecznym gruncie (koci bohaterowie cudownie łagodzą kryminalny ładunek). A kto wie, może już po piątym tomie „Kociej Szajki” sięgniecie po Sherlocka Holmesa w wersji dla niedorosłych czytelników? Oczywiście z przerwą na kolejne tomy kocich przygód (bo szósta część już w przygotowaniu!). Tym razem koty wraz z policjantką Walerką Koczy z Cieszyna zawędrują aż do Torunia (nie, paszport nie będzie potrzebny, jak myślała Poziomka). Bo gdzie indziej niż w Toruniu mogliby grasować fałszerze pierników? Trzeba udaremnić działania piernikowych kombinatorów, bo za chwilę twarde i ziemiste w smaku…
-
„Tygrys”
Czytam „Tygrysa” i zaczynam dostrzegać klatki, w których jestem zamknięta (a może tylko nie umiem mocniej popchnąć drzwi, bo zamek wydaje się otwarty). Czytam „Tygrysa” i dopada mnie wściekłość tak ogromna, że jak Tigre chciałabym zaryczeć i powiedzieć – „Patrzcie, tak się buntuję. Kto do mnie dołączy?”. Czytam „Tygrysa” i czuję smutek i radość jednocześnie. Uczucie kluchy w gardle co chwilę ustępuje miejsca nadziei i ciepłu w sercu. I za te wszystkie emocje, myśli i doznania już teraz dziękuję Cezaremu Harasimowiczowi (tekst), Marcie Kurczewskiej (ilustracje) i wydawnictwu Agora dla dzieci. Chylę czoło! „Tygrys” to opowieść, którą długo nosi się w sobie, bo ma tak wiele wymiarów, że jeśli nie wszystkie,…
-
„Magiczne drzewo. Geniusz”
Okazuje się, że jest taka seria (licząca aż 12 tomów!), którą, gdy poznasz od ostatniego tytułu, to od razu masz ochotę sięgnąć po pierwszy! Jest nią oczywiście „Magiczne drzewo”. Nasza przygoda, choć rozpoczęta właśnie od 12 tomu, na pewno się na nim nie zakończy. I ogromnie się cieszę na samą myśl, że jeszcze tyle przed nami. Dwunasty tom to „Geniusz”. Dosłownie geniusz, bo żeby tyle akcji, wątków i dynamiki zmieścić w jednej książce dla dzieci, i żeby nie wprowadzić chaosu i misz-maszu, to trzeba być Andrzejem Maleszką. Każda strona „Geniusza” to albo cięty dialog, albo pościg z magicznymi eliksirami w tle, ewentualnie podróż latającym głazem. Jest też trochę o przyjaźni,…