5+,  6+,  7+,  8+,  O emocjach

„To jest Maks”

Zaczęło się od okładki, którą zobaczyłam na profilu Justyny Sokołowskiej, ilustratorki książki „To jest Maks”. Błękitne tło, a na nim chłopiec z plecakiem w kształcie muszli ślimaka. Chłopiec gdzieś idzie (może biegnie) i trzyma w dłoniach karton, z którego wystają jedynie ciekawskie czułki. Zapewne ślimaka. Czy chłopiec idzie do szkoły, aby pokazać swoje domowe zwierzątko? Może dopiero dostał ślimaka i niesie go do domu? A może spakowany jest do przeprowadzki? Tak, to moment przeprowadzki. Jednak nie jest to zwyczajna zmiana mieszkania. Chłopiec ucieka z Charkowa. Właśnie wybuchła wojna.

Po zachwycie nad „Amadeuszem Foczką (ale z głową bobra)” czekałam na kolejne książki dla dzieci zilustrowane przez Justynę Sokołowską. Dlatego, gdy dowiedziałam się, że prace Justyny zobaczę w „To jest Maks”, ślepo poszłam po książkę. I się nie zawiodłam!

„To jest Maks” z tekstem Patryka Pufelskiego (ten człowiek nie tylko pisze, ale jest też opiekunem zwierząt w zoo!) jest opowieścią zahaczającą o kwestie wojny i skupioną wokół tego, czym w ogóle jest dom. Poważny i niełatwy temat autor zmiękczył, wprowadzając do opowieści zwierzęcych bohaterów. Maks jest więc ślimakiem afrykańskim, który z Ukrainy trafił do Polski. Przed wojną uciekają ludzie i zwierzęta. Zostawiają za sobą domy, chyba że są ślimakami. Albo żółwiami. Wtedy dom mają zawsze ze sobą.

Patryk Pufelski pisze jednak wprost, że „Dom jest domem tylko wtedy, kiedy my w nim jesteśmy. Bez nas dom jest tylko pustą skorupą. To, co w nim najważniejsze, mamy zawsze ze sobą”. Obok tego tekstu zobaczysz mężczyznę siedzącego na podłodze i otoczonego zwierzętami. Będą tam ślimak Maks, gekon Kostek, żółwica Gertruda i suczka Zośka z miłością liżąca mężczyznę po nosie. To piękna i wzruszająca ilustracja.

„To jest Maks” to wzruszająca opowieść o tym, czym tak naprawdę jest dom.

„To jest Maks” jest dla mnie również opowieścią o różnorodnościach. O odmiennych charakterach, przyzwyczajeniach i potrzebach. To także historia o strachu, niepewności, tęsknocie i przywiązaniu. Dużo w niej empatii, nostalgii i radości wymieszanej ze smutkiem.

Tekst i ilustracje są przejmujące, głębokie choć proste. To krótkie kadry z życia bohaterów. Pędząca wśród trawy zabawkowa wywrotka ze ślimakiem na skrzyni, smutne twarze ludzi na peronie, dłoń, która za moment podniesie żółwia porzuconego w pewnym ogródku. Ograniczona kolorystyka, którą posługuje się ilustratorka, kieruje uwagę czytelnika na to, co istotne. Nie rozprasza, a ubiera w nastrojowy obraz to, o czym pisze autor.

„To jest Maks” pozostawia przestrzeń do rozważań, rozmów, zadawania pytań i poszukiwania odpowiedzi. To wzruszająca opowieść, którą polecam przeczytać kilka razy. Czytając ją po raz pierwszy zachłysnęłam się tą książka. Przeczytałam ją szybko, bo ciekawa byłam kolejnych stron. Drugi raz był już spokojniejszy. A później wracałam do tej historii kilkukrotnie. Za każdym razem ta książka wywołuje we mnie różne emocje. To chyba zależy od tego, jaki mam dzień i w jakim jestem humorze.

Przeczytaj tę książkę nie raz. Spróbuj zrobić to w samotności, a także z dzieckiem. Obserwuj wrażenia, jakie w Was wywoła. Może będziecie chcieli o niej porozmawiać od razu, a może odłożycie historię Maksa na półkę, aby po kilku godzinach/dniach ponownie do niej zajrzeć. Na pewno jednak warto znaleźć dla niej miejsce w swoim domu (i sercu).

„To jest Maks”, Patryk Pufelski, Justyna Sokołowska

Wydawnictwo Dwie Siostry, 2023

Liczba stron: 32

Wiek: 5+

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *