"Pląsy rączki" - Mama Basi Czyta Blog o książkach dla dzieci

Tu kupisz książkę

Wreszcie mam książkę, której tytuł od teraz będzie moją odpowiedzią na pytanie zmartwionych mam – „Ale co czytać dziecku, które nie umie się skupić i ciągle się rusza?”. Po pierwsze – a niech się rusza, czy to oznacza, że nie słucha? Po drugie łapcie „Pląsy rączki” – bo ruszania się jest tu więcej niż czytania. A można też powiedzieć, że tę książkę czyta się całym ciałem, zwłaszcza rękoma (nie, nie jest napisana alfabetem Braille’a).

Hervé Tullet – czy jeszcze komuś trzeba tego autora przedstawiać? Każdy, kto zna „Naciśnij mnie”, „Zabawę w oczka” czy „Turlututu”, wie, że „Pląsy rączki” nie mogły być po prostu książką, którą się czyta. Tu musi się coś dziać. A dzieje się wiele, w końcu to wyjątkowy spektakl rączki Twojego dziecka, ale też i Twojej.

Rączka najpierw się rozgrzewa, naciska kropeczki, robi ziuuu wokół książki, a potem hop, hop, hop! Paluszki skaczą, rącza się wznosi, opada, pływa między kropkami. Czas na odpoczynek, bo zaraz zacznie się prawdziwe szaleństwo! Rączka startuje jak rakieta, robi pętle, piruety, rysuje ślimaki i spirale. Tańczy, raz z wdziękiem, a raz jak wariatka. Słychać oklaski. Może masz ochotę na bis?

„Pląsy rączki” to książka idealna do rodzinnych zabaw, ale też na przedszkolne zajęcia

„Pląsy rączki” to książka niebywale mądra w swym pozornym szaleństwie. To książka, która wie, że dzieci potrzebują ruchu, że nierzadko to właśnie on pomaga się skupić, ale też pobudzić wyobraźnię. A najlepiej jest ją czytać wspólnie, na głos i ekspresyjnie. Hervé Tullet stworzył książkę idealną do zabawy, która jest też świetną inspiracją do innych zajęć (aż się prosi, aby wykorzystać ją w przedszkolu).

Zwróć też uwagę na estetykę tej książki, tak typową dla twórczości Hervé Tulleta. Niewielka ilość kolorów, ale w zdecydowanych odcieniach. Sporo przestrzeni i maziajów, na których wciąż widać pociągnięcia pędzla. Jakże plastyczna jest ta książka!

Chwyć więc „Pląsy rączki” i daj się ponieść swojej wyobraźni 🙂