-
„Mój pierwszy uczuciometr”
Być może powiesz – „Kolejna książka o emocjach?”. A może dodasz jeszcze – „Przecież już są książki z Inspektorem Krokodylem!”. Zgadza się, ale tym razem to książka dla najmłodszych, nawet dwuletnich szkrabów. A po co czekać z rozmowami o uczuciach? Nie ma na co, najlepiej mówić o nich (i je okazywać) od samego początku. Tym razem Inspektor Krokodyl ma pomocników. To Emoludki, które reprezentują 8 ważnych i częstych emocji. Będzie wśród nich Jupi, która zawsze jest szczęśliwa, ale też Pan Frasunek, który zawsze ma przy sobie chusteczkę, bo tak często płacze. Spotkasz Paskudę, który wszystkim się brzydzi i Amorusia, co kocha buziaki i uściski. To tylko połowa tej czułej brygady.…
-
„Czerwony kłopot”
Nie zapytam, czy publiczne wystąpienia wzbudzają w Was lub w Waszych dzieciach tremę, ale zapytam, jak się ona objawia? Spocone dłonie, płytki oddech, chaos w głowie? A może odczuwacie uderzenie gorąca i czerwień zalewającą szyję i twarz? O sytuacjach, w których moja twarz wyglądała, jakby płonęła od środka, mogłabym napisać książkę. Dlatego „Czerwony kłopot” Joanny Strękowskiej jest mi tak bardzo bliski. Radość, śmiech, zabawa i beztroska – to pierwsze słowa, jakie przychodzą zazwyczaj na myśl o dzieciństwie. Ale tuż niedaleko tych pozytywnych emocji czają się wstyd, niepewność, lęk i zdenerwowanie. A wraz z nimi niemoc wyduszenia z siebie choćby słowa na szkolnym przedstawieniu, jąkanie, gdy nauczyciel wywoła do odpowiedzi albo…
-
„Mój tato tańczy – dzikie wygibasy” M. Wierzbicki, A. Malarczyk
Pamiętam moment, gdy ktoś mądry powiedział mi „Magda, najlepszą formą terapii jest taniec”. I choć nie zapisałam się na żaden kurs, to regularne wygibasy z Basią w domu są dla mnie najlepszym sposobem na odstresowanie, rozluźnienie i wyjęcie kija z … 😉 O takim szalonym tańcu, który uwalnia emocje i maluje uśmiech na twarzy, przeczytacie w książce Marka Wierzbickiego „Mój tato tańczy”. Ta książka ma ogromną moc, zaraża entuzjazmem i optymizmem. Opowiada o poranku rodziny Luli, Agi i Filipa. Mama przygotowuje śniadanie i stara się nie denerwować przed ważną prezentacją, która czeka ją dziś w pracy. Lula nie bardzo ma ochotę jeść, a jeszcze bardziej nie chce ubrać się w…
-
„Chłopiec z wyspy” Max Ducos
Gdy byłam dzieckiem, lubiłam sobie wyobrażać, że moje łóżko to bezludna wyspa otoczona oceanem, a ja próbuję się na tej wyspie urządzić. Zbierałam wszystko, co według mnie było niezbędne do przeżycia: figurki z jajek niespodzianek, kilka lalek Barbie, pachnący pamiętnik i oczywiście gumy Donald 😉 Tak wyposażona czułam się bezpieczna i dalej mogłam snuć swoje przygody. O tej zabawie przypomniałam sobie, czytając „Chłopca z wyspy” Maxa Ducosa. Na mojej wyspie zabrakło jednak elementu grozy, czyli stwora z morskich głębin. To oczywiście nie jedyna różnica między moją zabawą a książką Ducosa 😉 Wyobraź sobie, że pewnego dnia pod tapetą w swoim pokoju znajdujesz tajemnicze przejście na piękną wyspę. Niemal czujesz morską…