5+
-
„Plasterki na tęsknotę”
„Plasterki na tęsknotę” to książka o przemijaniu, stracie, upływającym czasie i wielkiej przyjaźni. O żalu i smutku, ale ukojonym. To opowieść, która jak balsam łagodzi pęknięte serce, otula i głaszcze. Chociaż jest o śmierci, to nie ma w niej rozpaczy, gniewu czy zgorzknienia. Są za to zaduma i piękne wspomnienia. Szczurek wie, czym jest moc przyjaźni, wie również, po co niekiedy przychodzi Czas. Zna się z Wiatrem, choć ten nie zawsze wieje w jego żagle jego łódki. Zdarza mu się słyszeć szept Strachu, przytulać do szorstkich drzew. Wie również, czym jest strata bliskiej osoby. Być może zdążyłby ją pożegnać, gdyby w podróż wyruszył wcześniej? Teraz pozostał już tylko smak migdałowych…
-
„Małe historie o wielkich marzeniach”
Historie w tej książce wcale nie są małe. Są wręcz potężne, mają moc inspirowania, pchają do działania i motywują. Są przy tym niezwykle delikatne, poetyckie i wrażliwe. „Małe historie o wielkich marzeniach” – trzy niepozorne opowiadania, całkiem krótkie, a historia ich bohaterów dopiero się zaczyna 🙂 Mały liść marzy o wzbiciu się w powietrze niczym ptak, mucha o wielkich oczach szuka swojego miejsca na świecie, a ślimak czuje, że wzywa go wielka góra, co może być na jej szczycie? Troje bohaterów w skali mikro, ale o olbrzymich marzeniach. Czy niemożliwych? Ponad ich siły? Czy tak onieśmielających, że się poddadzą? Nic z tego. W tych małych ciałkach drzemie ogromna pasja, apetyt…
-
Strajk, Eduarda Mila
W „Strajku” zwierzęta milczą, to wyraz sprzeciwu, to ich bunt. I choć może brakować słów na opisanie tej książki, bo szczęka opada, to jednak nie można jej przemilczeć. Kilka krótkich zdań, ograniczona paleta barw, ale mocnych i ostrych oraz tło, bez którego pierwszy plan nie miałby sensu – to „Strajk”, dosadny picturebook. W nim zwierzęta protestują, ptaki przestają śpiewać, konie odmawiają udziału w wyścigach, kury nie chcą już gdakać, a krowy nie dają mleka. I ten zacięty wyraz ich twarzy (pyszczków? ryjków? łebków?), broda lekko uniesiona w geście oburzenia, zaciśnięte powieki. Nastała cisza, coraz bardziej dojmująca i wymowna. Zwierzęta całego świata demonstrują swój sprzeciw wobec ludzkich działań, które niszczą Ziemię,…
-
Ja i moja siostra Klara
„Ja i moja siostra Klara” to książka, od której dzieci nie będą chciały się odkleić. I po każdym skończonym rozdziale, usłyszysz „jeszcze jeden, ostatni!”. A najlepsze, że Ty również wcale nie będziesz mieć tej książki dość. Dlaczego? Bo to opowiadania zupełnie zwyczajne w swoim szaleństwie. O psikusach, wariackich pomysłach i sprawach dorosłych z perspektywy dzieci. O tresowaniu pcheł, przefarbowaniu sierści psa, karmieniu rybek parówkami czy wycinaniu w prześcieradle dziur. Kto nie miał nigdy podobnych pomysłów? Ja kiedyś ochrzciłam psa w chrzcielnicy 😉 Dlatego „Ja i moja siostra Klara” to książka bliska każdemu, bo dzieckiem był przecież każdy. Dużo jest w tej książce humoru, beztroski, dziecięcej wyobraźni i pytań, a także…
-
„Plastik fantastik?”
Temat trudny, a ujęty w sposób lekki i przystępny niczym plastik. Potraktowany bez moralizowania czy obwiniania. A w tym wydaniu działa jak łopata ogromnej spycharki, która odgruzowuje nasze myślenie o Ziemi. Paradoksalnie, nie robi tego nachalnie. Taki jest właśnie „Plastik fantastik?” Książka o infograficznej formie, z niewielką ilością tekstu i wyrazistymi kolorami pokazują plastik, takim, jaki jest. Trwały, elastyczny, o wielu zastosowaniach i bardzo przydatny. Może być też toksyczny, zabójczy dla zwierząt i roślin i naprawdę trudno się go pozbyć z naszej planety. A przede wszystkim jest go bardzo dużo, za dużo. Co można z tym zrobić? „Plastik fantastik?” zaczyna się od przypomnienia katastrofy kontenerowca z 1992 roku, gdy do…
-
„Nasz azyl” Marta Józefczyk
Pierwsze rozmowy z dziećmi o wojnie mogą przypominać przebijanie jednej z wielu baniek, którymi je otoczyliśmy. Spowodują zdziwienie, niezrozumienie, a nierzadko rozbudzą ciekawość tematu. W takich momentach nieocenioną pomocą okazuje się dobra książka dla dzieci. „Nasz azyl” to jedna z nich. Będzie jak plasterek na jedno z pierwszych wstrząsów tego świata. Z tej książki bije przyjemne ciepło, niezrozumiały spokój, bo przecież historia do przyjemnych nie należała. Może to dom Żabińskich w środku warszawskiego zoo daje poczucie wyciszenia? A może to zoo w środku okupowanej Warszawy staje się symbolem harmonii i piękna? Jedno jest pewne, zarówno dom, jak i całe zoo stają się azylem dla wielu Żydów, ukrywających się przed Niemcami.…
-
„Skąd się biorą dzieci?”, „Czy wróżka zębuszka istnieje?” Marta H. Milewska
Skąd się biorą dzieci? Czy wróżka zębuszka istnieje? Dwa proste pytania, na które odpowiedzi powinny być jednoznaczne. Czyżby? A gdy zada je Twoje dziecko? Co odpowiesz? 😉 Ilu dorosłych, tyle odpowiedzi. Przekona się o tym ośmioletni Leon, dociekliwy, bystry i niezwykle czujny. Gdy okazuje się, że wkrótce będzie miał rodzeństwo, pojawiają się pytania, wątpliwości i niepewność. A tak w ogóle, to jak to dziecko znalazło się w brzuchu mamy? Tak zaczyna się seria rozmów z dorosłymi, z nauczycielem biologii, z babcią Manią, z lekarzem, a nawet z kościelnym organistą. Oczywiście również z rodzicami. Każdy z nich opowiada o temacie na swój sposób (niektórzy nawet upierają się przy wersjach z bocianem…
-
„Rodzina Obrabków i urodzinowy skok”
Cóż za (nie)zwykła rodzina z tych Obrabków! Tata Zbirosław, mama Cela, córka Elka, syn Ture i pies Glina. A między nimi bliskość i przywiązanie tak silne, jak między dwiema obręczami kajdanek. Troskliwi, dumni z siebie nawzajem (porządny łupniak w plecy od taty jest tego najlepszym wyrazem), a przede wszystkim współpracujący. I nie mam tu na myśli trywialnego podziału obowiązków domowych, czy czegoś w tym stylu. O nie! Chodzi o rodzinne rozrywki, takie jak kopanie tunelu pod połową miasta, zakradanie się nocą do sąsiadów czy próba kradzieży lizaka w sklepie. Oczywiście największego lizaka, jakiego kiedykolwiek widzieliście. Jeśli jeszcze się nie domyśliliście, to rodzina Obrabków po prostu lubi zabierać innym różne rzeczy.…
-
„Migrants” Issa Watanabe
Brakuje mi słów na to, co dzieje się teraz na granicy polsko-białoruskiej. W tej książce też brak słów, ilustracje są wystarczająco wymowne. Rzeczywistość pisze jednak brutalniejsze scenariusze niż Issa Watanabe. Oby finał był podobny. Zostawiam Was z obrazami „Migrants”, tym razem komentarz jest zbędny. Jeżeli porcelana, to wyłącznie taka, której nie żal pod butem tragarza lub gąsienicą czołgu; jeżeli fotel, to niezbyt wygodny, tak aby nie było przykro podnieść się i odejść; jeżeli odzież, to tyle, ile można unieść w walizce, jeżeli książki, to te, które można unieść w pamięci, jeżeli plany, to takie, by można o nich zapomnieć, kiedy nadejdzie czas następnej przeprowadzki na inną ulicę, kontynent, etap dziejowy…
-
„Ptyś” Claire Lebourg
Sporo radości i nadziei, a jeszcze więcej wzruszeń i refleksji jest w „Ptysiu”, książce pozornie tylko o psach, a tak naprawdę również o człowieku. W psiej komunie zlokalizowanej w opuszczonym pociągu, mieszkańcy zajadają się tartą porową z sosem śmietnikowym, śpią pod patchworkowymi narzutami, rozmawiają przez telefon, a niektórzy starają się nawet medytować. To radosne psiaki umiejące znaleźć sobie zajęcie, zaradne i troskliwe. Lubią dyskutować, planować i wzajemnie się wspierają. Jednak każdy z nich ma ten sam bagaż doświadczeń – porzucenie przez ukochanego właściciela. Inny punkt widzenia ma jedynie Ptyś, który twierdzi, że sam zgubił się swojemu panu. W przerwie w podróży wysiadł z samochodu, aby zajrzeć do kusząco pachnących śmietników.…